Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

TU CHAZY CZYLI ROZMOWA O ŻYDACH. TU CHAZY CZYLI ROZMOWA O ŻYDACH. PRZEZ STANISŁAWA HOGE. Nie zmienisz człowieku wyższéy woli, Działay, nie pytaiąc się co będzie, Na próżno ach! szukasz innéy doli, Ty z wolą, przeznaczenia narzędzie. Autor do siebie. w Warszawie W DRUKARNI P. BARYCKIEGO, PRZY ULICY TRĘBACKIEY POD Nr. 627 1830 Za pozwoleniem Cenzury Rządowéy. Proszę mi się niesprzeciwiać, mówiła kawiarka, stawiaiąc kawę dwom panom, z tonem oznaczaiącym, że dopiero pierwszy raz ich widzi. - Wybacz duszko, nie wiedziałem iż ci się sprzeciwiam; twoie piękne oczy, więcéy się tobie sprzeciwiają. - Pierwszy raz słyszę, odpowiedziała kawiarka, obeydzie się bez tych dusserów. - Dayże pannie pokoy panie Floryanie, odezwał się poważny towarzysz, nic nowego ona od ciebie się nie dowie, bez ciebie ma dosyć pochwał. FLORYAN. Przynaymniéy tyle, ile filiżanek kawy, wyłączaiąc filiżankę pana Władysława. - 6 - WŁADYSŁAW Moia iest bez cła. FLORYAN. To kontraband który niepowinien się znajdować w téy nayporządniéyszéy kawiarni! gdzie żydów nie wpuszczają…. lecz nieprawda, gdzie ich nie sieią, tam rosną…. Otóż Laybuś (do żyda) Cóż tam masz żydku? ŻYD (kłaniaiąc się nisko.) Przednie grzebiuszczki, zwierciadełka.. mydło…. KAWIARKA Jdź sobie precz .. zawalasz podłogę. . ŻYD Piękne i tanie bryllatowe pierścionki, może Wielmożny Pan kupi dla…… -7- FLORYAN. Pokaż żydku. - Wiele za ten z niebieskim kamiczkiem. Ż Y D. Nayprzednieyszy ze wszystkich…. dziewięć złotych Wielmożny Panie. FLORIAN. O ieden mniéy, niż plag biédnych Egipcyan z powodu żydów…. Gdybym był Faraonem, tobym was zaraz wypędził, abyście się sami wykąpali w czerwoném morzu. Powiedź uczciwie, co za ten pierścionek… Ż Y D. No, dla takiego uczonego pana, niech będzie za ośm. FLORYAN. Nie kupię -8- ŻYD. Siedm, ostatnie słowo. FLORYAN. J sześć niewart. ŻYD (odchodząc i wracaiąc się.) Kosztuie mnie więcéy, ale niemam na Szabas. . . muszę sprzedać . . . FLORYAN (daiac mu pieniądze) Masz szachraiu na ryby, ale zaśpieway majufes. ŻYD (odchodząc) Tak tanio sprzedaiąc, powinienem płakać. FLORIAN Co za nędzny lud! -9- WŁADYSŁAW Szczęście i nieszczęście, iest tylko w naszém wyobrażeniu, i nikt nie iest nieszczęśliwym, ieżeli o tém niewie. Jestem pewny, iż ten żyd kontent iest z siebie: ubolewam nad naszym kraiem, który mieszcząc w sobie tyle mieszkańców różniących się od nas iakoby obcy obyczaiami, mową, i dążnością; pozbawionym, iest tey korzyści, iaką każdy inny kray ma w narodowości, i w połączoném przykładaniu się wszystkich członków iego społeczności do ogólnego dobra. My tylko iesteśmy tak nieszczęśliwemi, iż mamy u nas Polskich żydów, ale nie żydów Polaków. FLORYAN. Żyd ma bydź Polakiem? a iabym się ieszcze szczycił swoią narodowością; nie, niżeli mam mieć takich spółro- 2 -10- daków wołałbym bydź Negrem, Kałmkiem, Hotentotem. WŁADYSŁAW. Przesądny człowieku, szczycisz się cnotą twego narodu, a brzydziłbyś się nią gdybyś ią widział w innych ludziach, nie iestże ona twoią, ale ty iestżeś iéy ozdobą? FLORYAN. Prawdziwy Polak szczyci się zamiłowaniem honoru, i przekładaniem dobra Oyczyzny nad swoie własne; honór żyda iest w bóźnicy, a Oyczyzna w dobrym szynku. WŁADYSŁAW. Tak, - teraz, ale przecież mogłoby bydź inaczéy. FLORYAN. Nigdy! -11- WŁADYSŁAW DO RYCHARDA (zaiętego czytaniem gazety.) A WPan dobrodziey iak sądzisz… R Y C H A R D. O co panom idzie. WŁADYSŁAW. Mamy tu spór względem naszych żydów; moy młody przyiaciel twierdzi, iż oni iakby ludzie innego rodzaiu nięmogą nigdy stać się dobrymi oby-watelami naszego kraiu, ia zaś sądzę, iż gdyby się uwolnili od swych przesądów, gdyby przywykli do nas, do . naszych obyczajów, do zamiłowania Oyczyzny, i sposobu myślenia Polaka; natenczas mogliby znami składać iedną społeczność. Jakże WPan sądzisz? -12- RYCHARD. Pan dobrodziéy w zamian swoiéy szczerości, żądasz odemnie zeznania prawdy, iakoby ta była kursuiącą monetą. Niema ona teraz waloru, niemożna iéy wydać, kto ią posiada, musi ią w swoim skarbcu iak numizmat schować. WŁADYSŁAW. My chętnie ią przyimiemy, powiedz WPan kto z nas ma słuszność. RYCHARD. Obydwa panowie macie słuszność. WŁADYSŁAW. Powiedź WPan otwarcie, bez żartu. RYCHARD. Nieżartuię bynaymniey. -13- WŁADYSŁAW. Jakże to bydź może? RYCHARD. Zdaniem moiém, żyd niemoże bydź obywatelem, ale może stać się obywatelem, kiedy przestanie bydź żydem; nie idzie tu bynaymniey, o przesądy, o obyczaie, lecz o prawdziwe zasady, przepisy, i obowiązki Religii starozakonnych, które nigdy niezgadzaią się z obowiązkami obywatela. WŁADYSŁAW. To co się niezgadza z dobrem społeczności, niczém innym bydź niemoże iak tylko przesądem, który, z zachowaniem Religii swych oyców, żyd mógłby odrzucić. RYCHARD. WPan Dobrodziey, iako chrześcia- — 14 — nin sądzisz o Religii żydów, która iest dla niego obca. WŁADYSŁAW. Niech ona tam sobie będzie iaką chce, wszakże każdy zabobonny człowiek uważa swóy zabobon, iakby obowiązek religijny, ale rozsądny umie go rozróżnić od czystéy wiary. RYCHARD. WPan sądzisz, iż Religia starozakonna składa się z artykułów wiary? WŁADYSŁAW. Jakże mogłoby bydź inaczéy? RYCHARD. WPan dobrodziey iako kochaiący prawdę wybaczysz mi, i pozwolisz sobie powiedzieć, iż się w tén mylisz. Religiia starozakonna, niezasadza się na - 15 - wierze, tylko na dopełnieniu przepisów: W Talmudzie liczą 613 przykazań Boskich, nadanych żydóm przez Moyżesza, z tych 248 Są obowiązuiące żydów aby ie wypełniali, (Mycwat ese), 365 zaś są zakazami, których żyd przestąpić niepowinien, (Mycwat lo tese). Sama powinność wierzenia w Boga i prawdziwość wzmiankowanych przykazań, iż są nadane żydom od samego Boga, umieszczona iest w liczbie 248 przykazań, które powinny bydź wypełniane. WŁADYSŁAW. Czy wszystkie te ( przykazania maią jednakową powagę u żydów, i bez różnicy, tak jedne iak i drugie, ich obo- wiązuią? RYCHARD Tak iest, - w duchu Religii staro- -16- zakonnéy, wszystkie przykazania, iako nadane od Boga, są sobie równe. WŁADYSŁAW. Czy tylko jedna kara bez różnicy iest wyznaczoną za przestępstwo tego lub owego przykazania? RYCHARD. Za przestępstwo niektórych z 365 przykazań, iest wyznaczony kara (Małkot) chłosty, iak np. za oranie wołem. i osłem wiednym zaprzęgu i t. p. Za niektóre (Mise bieday szumaim:) kara śmierci zesłana od Boga, iak np. za iedzenie krwi, lub za iedzenie chleba kwaszonego w Święto Wielkiéynocy i t. p.— Za inne zaś, wyznaczoną iest kara śmierci sądowa różnégo rodzaiu (Miset betdin) iako to: ukamienowanie, spalenie, ucięcie głowy i uduszenie, iak np. za zgwałcenie Szabasu pracą, lub za cudzołozstwo. i t. p. -17- WŁADYSŁAW. Czy różność kar za przestępstwo niewskazuie, iż iedne od drugich przykazań różnią się w powadze? RYCHARD. Bynaymniéy, pomimo różności kar wszystkie przykazania są dla żyda równo święte i nietykalne i bez różnicy stanowią zakon, czyli religią starozakonnych. WŁADYSŁAW. Czy podług ustaw teyże Religii, wszystkie iéy przepisy powinny bydź bezwarunkowo przez żydów wypełniane? i czy niemasz wypadku wktórym pozwolono by było żydowi uchylić się od wypełnienia niektórych? RYCHARD. Owszem ogólne prawidło teyże re- 3 -18- ligii iest, iż wyłączaiąc przykazania względem bałwochwalstwa, wszeteczności i zabóystwa, wszelkie inne mogą, i nawet powinny bydź przestąpiąne, kiedy ocalanie życia koniecznie tego wymaga. A tak dla uniknienia śmierci, lub tylko niebezpieczeństwa życia żyd np. choruiący niebezpiecznie, może ieść zakazane pokarmy, może odziać się w tkaninę z wełny i lnu razem (Szatnez) i t. p. WŁADYSŁAW. A kiedy iest zdrów, i pozwala sobie przestąpić iakie przykazanie, czy podług ustaw nie iest iuż uważanym za żyda? RYCHARD. Kiedy publicznie przez wzgardę . i lekce ważenie przykazań, wykroczy przeciwko któremukolwiek z nich na- -19- tenczas podług ustaw religii, uważanym iest za odszczepieńca, którego przysięga lub świadectwo nie iest prawomocne. WŁADYSŁAW. Czy to iest w liczbie zakazań żydów niegolić brody? RYCHARD. Tak iest. WŁADYSŁAW. Jeśliby żyd był przymuszonym od kogo, aby ogolił swą brodę, czyby mu wolno było to uczynić? RYCHARD. Gdyby kto stał nad nim z Sztyletem grożąc mu: ”Ja ciebie zabiię ieżeli nieogolisz sobie brody,. natenczas dobrém sumieniem mógłby to uczynić. -20- WŁADYSŁAW. Ą gdyby niezachodziło niebezpieczeństwo życia tylko inna iaka kara którą by rząd wyznaczył na żydów niechcących golić brody, czyli natenczas mogliby stosować się do woli rządu? RYCHARD. Rozkaz rządu nietylko niebyłby dyspensą tegoż przestępstwa, ale owszem uczyniłby ie ieszcze straszniéyszém. Podług przepisów bowiem starozakonnych, naymnieyszy nawet zwyczay ich, który rząd innych wyznawców w celu odwiedzenia żydów od ich obrzędów chce znieść, powinien bydź przez nich zachowanym, choćby z utratą życia, a golenie brody co teraz iest tylko występkiem zakazanego czynu (Loi tese), stałby się przez nakaz rządu, występkiem zaniechania wypełnienia przykazania (Mycwat ese:). Gdyż -21- to iest także w liczbie 248 przykazań ”dać się ubić na śmierć i stać się męczenikiem dla uświetnienia Jmienia Pańskiego (Kydesz haszaym)”, FLORYAN (pocichu do Władysława) Ten Jegomość rozprawia iakby z regestru, musi to bydź Meches. WŁADYSŁAW. Jak widzę byłaby gorszą sprawa z brodami żydowskiemi niżeli Tureckiemi, lecz zostawmy im ich brody; zróbmy z nich osobne regimenta saperskie, ciekawy iestem tylko wiedzieć, czy żydzi bez nadwerężenia swéy religii mogą się ząciągnąć do woyska i iść na woynę w sprawie kraju w którym zostaią ? RYCHARD. Gdyby nieprzyiaciel, z którym kray -22- wiedzie-woynę, miał zamiar, wyciąć w pień wszystkich iego mieszkańców, natenczas, dla ocalenia własnego życia, żydzi byliby obowiązani bronić kray i walczyć z nieprzyiaciołmi. Ale na nieszczęście, wszelkie prawie woyny, które w Europie narody przeciw sobie wiodą, nię są tak zapalczywe i zacięte aby godziły na bezbronnych mieszkańców kraiu, idzie im tylko o zbicie samego woyska i o opanowanie kraiów. Wtakim razie pomiiaiąc wszelkie inne zawady i przeszkody religiine, co do zostawania żydów w służbie woyskowéy, z powodu, zakazanych pokarmów, odzieży.. i t. p. Pomiiaiąc i to, że niebyłoby pozwolono żydom zastrzelić nikogo w szabas, (*) przecież byłoby to występkiem -------------------------------------------------------------------- (*) Samo strzelanie ist pracą robotniczą (Mawir) Rozniecenie ognia, - ‘lot kuli iest pracy (Noy- -23- naywiększym dla nich, narażać się na niebezpieczeństwo życia dla iakiéyś polityki która ich nieobchodzi, i dobrowolnie z siebie czynić ofiarę i iść na zabóy, aby ten lub ów panował, aby kray tak lub inaczéy się nazywał. WŁADYSŁAW. Jeżeli te Wszystkie prawidła, które WPan wyłuszczasz, stanowią religiią starozakonnych, muszę przyznać iż niepodobna ich przeistoczyć do naszych życzliwych widoków, do stanu pożytecznego dla nas i dla nich, słowem -------------------------------------------------------------------- se), noszenie ciężaru. – zakrwawienie kogo iest pracą (Dasz) młócenie. – Ucięcie komu ręki lub nogi iest (Mefarek) rozdarcie, – słowem iednym wystrzałem żyd woiownik zgwałciłby szabas prawie ze wszystkieini 39 głownemi pracami zakazanemi. -24- do pożądanéy cywilizacyi bez naruszenia ich religii, która lubo dla nas nie ma więcéy świętości, iak ta, iż wyznawana iest przez starożytny lud, - przecież zniesienie takowéy wchodzić niepowinno wdążność obywatela, który nic więcéy nieżyczy, iak tylko moralnego i politycznego poprawienia stanu starozakonnych,zostawiaiąc wszelkie spory Religiine gorliwym i nabożnym Teologom. Lecz któż nas zniewoli do uznania tych, prawideł, sprzeciwiających się cywilizacyi starozakonnych za niezbędnemi prawidłami religiinemi, i czyliż żydzi gdyby się z rzekli tych wszelkich swych dziwactw, niemogliby bydź prawowiernemi żydami, samem zachowaniem pisma Swiętego Starego Testamentu, na którym i nasza Święta Wiara opiera się? ... Czylisz to koniecznie trzeba 613 przykazań i niedość żyć w uczciwości po- -25- dług 10ro przykazań Boskich. Nie iestem ia wprawdzie Teologiem ale czytałem Xięgi Moyżesza, podobały mi się bardzo, i gdybym nie wiedział iż terażnieysi żydzi nasi pochodzą od owych, którzy na puszczy odebrali zakon na górze Synai, nigdybym się tego niedomyślił. Sprawowanie się ich teraźniéysze zdaie się bydź tak różne od prawodawctwa Moyżesza iż nie wierzyłbym, aby to drzewo żywota taki owoc wydało. Czemuż więc żydzi niemaią zachować czystéy religii, Moyżesza i odrzucić wszelkie w nią wcielone przesądy? Wszakże widzimy w innych kraiach exystuie tyle żydów którzy nawet niewiedzą, iakie prace robotnicze zakazane są w szabas; Jedzą kiedy tylko im smakuie, wszelkie pokarmy, golą sobie porządnie brody, noszą się czysto chociaż w odzieżach z wełny i lnu: kiedy potrzeba idą na woynę, i biią się dobrze choć w sza- 4 -26- bas; słowem są to ludzie na których po cichu się mówi. ”To żyd„ Bo ża- den z nich sam ani powie, ani da poznać iż iest nim. Czemuż i w naszym kraiu niemożnaby ich doprowadzić do tego stopnia cywilizacyi? FLORYAN. Prawda, za granicą są to wcale inni ludzie; daią dzieciom swoim naylepsze wychowanie; towarzyszą się z Chrześcianami; w życiu moiem nie zapomnę o przecudnéy Etelli, którą w podróży moiéy w Niemczech na udręczenie moie poznałem. Była to prawdziwa gracyia, i tak romansowa iak pasterka złotego wieku; o bodayby Moyżesz nigdy nie był pasł trzody swego teścia na puszczy Choreb, dowiedziawszy się bowiem późniéy, iż to żydówka, o mało com sobie w łeb nie strzelił. -27- WŁADYSŁAW. To, przyiacielu, powinno cię było przekonać, iż Żydzi nie są ludzie innego rodzaiu. FLORYAN. Ale nasze labsardaki: Rywke ? dus iz a goi, ai wai, antloif! WŁADYSŁAW. Właśnie powinniśmy życzyć, aby ci ludzie zostaiący w takiém upodleniu. mogli z czasem stać się godnemi. (zwracaiąc mowę do Rycharda). Powiedz mi WPan z łaski swoiéy, czemu żydzi przestaliby bydź prawowiernemi żydami, gdyby odrzucili wszelkie przesądne przepisy, zachowaiąc 10ro przykazań Boskich? -28- RYCHARD. 10ro Przykazań Boskich iest treścią wszelkich cnot i moralności potrzebnym w życiu społeczném. Kto w nayściśléyszém znaczeniu postępuie w drodze przez nie wskazanéy, taki nie tylko niezawodnie zadość uczyni wszelkim obowiązkom uczciwego i godnego członka towarzystwa, ale nadto stosownie do natury ludzkiéy, która sama dąży do coraz wyższego udoskonalenia się, może nawet doyść, do wyższych szczytów moralności i cnoty. Lecz niemasz ha całey ziemi takiéy filozoficznéy Religii. Byli w prawdzie nawet u Pogan zawołani mędrcy, którzy bez Religii obiawionéy, własnym rozumem i poznaniem wierzyli w Boga i cnotę, przecież niemamy (niewchodząc w to czyliby mogło bydź) podobnego wyznania, któreby się zasadzało na moralności ludzkiéy, i Na- -29- rodu, któryby się składa׳ z samych cnotliwych filozofów. Chętnie bym na to przystał, aby żydzi odrzucaiąc wszelkie inne zasady swoiéy religii, zachowali iedynie 10ro przykazań Boskich; lecz zkądże wezmą te 10ro Przykazań? Niemasz drugiego Moyżesza z cudami, któryby im takowe na nowo obiawił, trzeba się zatém trzymać pierwszego, i przyiąć od niego, nietylko 10, ale 613; Co więcéy, niemożna nawet przestać na samych Xięgach Moyżesza, i tłomaczyć ie podług własnéy woli, trzeba się także stosować do ustnego podania pisarzy i pierwszych nauczycieli zakonu; trzeba wiérzyć tak nazwanemu wielkiemu senatowi (Keneset hagdolu), Prorokom, Starszym (Szoftim), i Jozuemu współczesnemu, uczniowi i następcy Moyżesza, którzy podaiąc jeden drugiemu religiią podług porządku następstwa, każdy świadczył o pra- -30- wdziwości swego podania, iż ono pochodzi przez Moyżesza od samego Boga. Wszakże teraźniéysi żydzi, nigdy niewidzieli owego Moyżesza, koniecznie muszą się odwoływać do swoich oyców, do dziadów i naddziadów, aż do pierwszych pokoleń Jzraela, zachowuiąc zawsze tę zasadę iż żaden Oyciec niechciał oszukać swoich dzieci, i zostawić im w dziedzictwie błędną, wiarę; a zatém, ten zakon żydowski, tak iak iest, ieżeli żydzi niezupełnie chcą go znieść, powinien zostać cały nienaruszony. Skoro bowiem zaczęliby powątpiewać czyli niezostałkiedyś zfałszowanym, iuż niemieliby żadney pewności o całkowitéy iego prawdziwości. Jest to, że tak powiem, budowla od któréy możnaby odciąć i sprzątnąć niektóre przydatki mniéy ważne, możnaby zetrzeć ten gruby kurz, którym, w zaniedbaniu tylu wieków cała się okryła, ale ieżeli obalemy -31- iedną tylko podstawę z tych na których się ona opiera, natychmiast cała budowla zwalić się musi. WŁADYSŁAW. To rozumowanie WPana, zdaie się bydź sprawiedliwém, lecz nierozumiem iak my Chrześcianie, możemy przypuścić, aby Religia Starozakonnych składała się z tylu nieznanych nam przykazań; wszakże i my wyznaiemy iż obiawienie Moyżesza iest boskie, a iednak niemamy iak tylko 10ró przykazań. RYCHARD My podług nauki zbawiciela naszego wierzymy, iż wszelkie przepisy Moyżesza wyłączając 10ro przykazań, zobowiązały żydów tylko do pewnego czasu, to iest, aż do spełnienia się odkupienia świata. Były one poprzedzające obrazy, i powierzchowne godła przy- -32- szłéy zbawiennéy wiary, które sam nawetZbawicielChrystus Pan nasz, nayściśléy wypełnił; zbawieni zaś przez Niego wierni chrześcianie, poświęciwszy się wiarą i świątobliwością wewnętrzną, iuż tém samém uwolnili się od wszelkich powierzchownych znaków i godeł, które dla nich stały się niepotrzebnemi; Przeciwnie zaś żydzi zostaiąc wknąbrnéy ciemnośći zaprzeczania świętéy wiary naszéy, niczém wymówić się nie mogą od ścisłego zachowania wszelkich przepisów nadanych od Boga WŁADYSŁAW. Podług twierdzenia więc WPana, niepodobna iest, wymierzyć żydom innego postępowania, iak tylko iedno z trzech, to iest: 1. aby: się stali Chrześcianami 2. Aby byli filozofami, nakoniec, 3. Aby pozostali w swoiéy dawnéy wierze. -33- RYCHARD Tak jest; niema innéy drogi nie tylko dla żyda, ale dla każdego człowieka który chce bydź moralnym i cnotliwym. WŁADYSŁAW. Ztych trzeh dróg, którąż łaskawy Rząd powinienby obrać, dla poprowadzenia nią żydów? RYCHARD. Wduchu pobożności chrześcianskiéy , należy się łaskawemu Rządowi dążyć do nawracania błądzących żydów do zbawienneg׳ Chrystyanizmu. w duchu zaś politycznym należałoby (gdyby to bydź mogło) obrać drugą drogę, to iest, prowadzić żydów tak, aby się stali wszyscy moralnemi filozofami cho- -34- ciaż bez Religii. Lecz gdy to zdaie się niepodobném, aby cały lud składał się z samych cnotliwych mędrców, w duchu więc politycznym, niemasz innéy drogi, iak trzecia, to iest zachować żydów przy zasadach swoiéy Religii. WŁADYSŁAW. Odpowiedź WPana o ile się zdaie roztropną, o tyle iest dla mnie niezaspakaiącą, ja się pytałem o zdanie WPana. RYCHARD. Mam pierwszy raz przyiemność widzenia WPana, niezasłużyłem sobie na zwierzenie się mi swego sposobu myślenia, i byłbym mu może uciążliwym wyspowiadaniem się z mego; wszakże niechcemy tu roztrząsać badań religiinych i filozoficznych, nie toczymy -35- naszéy rozmowy dla nakłonienia drugich, aby zgodnie z nami myśleli, idzie nam o obiaśnienie natury i charakteru religii starozakonnych, a to dla zapewnienia nas, iż te środki poprawienia moralnego ich stanu, które z życzliwości dla kraju i dla nich przedsięwziąć mamy, odpowiadają naszemu dobremu zamiarowi. Gdy zaś ci, którzy maią wpływ na zarządzenie żydami, różnego mogą bydź sposobu myślenia, trzeba nam więc, zastosować to obiaśnienie, do ducha każdego z osobn׳, aby każdy przyczyniaiący się do poprawy, mógł odpowiednie swéy dążności działać, i unikł takich środków, któreby przeciwnie swemu celowi skutkowały. WŁADYSŁAW. Rozumiem, przepraszam WPana iż żądałem iego własnego zdania, pocho- -36- dziło to z prawdziwego dla niego poważania, starać się będę zasłużyć pa iego zaufanie; tym czasem, wróćmy się do rozumnych duchów. Powiedziałeś WPan, iż podług ducha pobożności Chrześciańskiéy, należy się przykładać do nawrócenia żydów do świętéy wiary naszéy; iest to istna prawda, o któréy nikt powątpiewać niemoże. lecz gdybyśmy w bezskuteczném usiłowaniu naszém, względem nawrócenia żydów, widzieli się zniewoleni zostawić zbawienie ich dusz samemu Bogu, który skuteczniéy niż my oświecić ich może światłem świętéy wiary swoiéy; w takim razie, którą drogę obrać powiniśmy z pozostałych nam dwóch ostatnich, to iest, zrobić z żydów filozofów, lub zostawić ich przy swoiéy religii?Obiedwie te drogi nie są naylepszemi dla Chrześcianina, ale z dwoygą złego należy wybrać naymnieysze. -37- RYCHADR. Wyznawca zbawiennéy Religii Chrześciańskiéy, iuż to z miłości bliźniego przez nią mu poleconej, iuż to dla iéy czci i chwały, troskliwym będąc utrzymywać irozkrzewiać ią między bliźniemi swemi, oboiętnym bydź nie może na przeistoczenie się prawych wyznawców starego zakonu na mędrkuiących niedowiarków. Prawda iż iedni iak i drudzy pozbawieni będą światła prawdziwéy wiary, godni są politowania w oczach Chrześcianina, ale wpływ pierwszych przeciw iego dążności i życzeniu daleko mniéy szkodliwym iest, niźli wpływ drugich. Żydzi w swoiém zaciętém zaprzeczeniu prawd Chrześciańskich, mimowolnie są ich świadkami. -38- WŁADYSŁAW. Jak to bydź może, aby ten, co czego przeczy, był świadkiem iego prawdziwości? RYCHARD. Bardzo naturalnie, każdy bezstronny rozważaiąc przypadki ludu żydowskiego, zniewolonym iest uznawać wszystkie prawdy naszéy zbawiennéy wiary. Jnaczéy bowiem, iakaż byto była zagadka do rozwiązania nie podobna. Jakażby to była sprzeczność wdrogach Boskiéy opatrzności! Pan Niebios zstąpił z swoiéy wysokości, uiął się mocą za lud niewolniczy, dla Jzraela, zmienił odwieczne prawidła natury, dzień stał się ciemną nocą… morze ustąpiło… pokarm padł z nieba… słońce spóźniło się w swym biegu… Potężne mury powaliły się odgło- -39- sem trąb!... te wszystkie i inne niepoięte wypadki i cuda, na iaki koniec zaszły? Czy iedynie dla naszych żydków? Oniż to odpowiedniemi są celami tych wielkich środków Boskich? któż może bez uprzedzenia powątpiewać; iż celem tych wszystkich cudów i wypadków była następna religia Chrześciańska. maiąca zbawić wszystkie narody ziemi… Czy WPan masz iaką wątpliwość względem tego wniosku? WŁADYSŁAW. Owszem, już to mi iest dość iasno , iak prawdziwy chrześcianin powinien się przyczyniać do dobrego zarządzania żydami. Lecz ieszcze niepoymuię czemuby w duchu politycznym, niemożna przedsięwziąść takich środków przez które lud starozakonny zmienił- -40- by swoie zasady religiine, w czystą moralność zgadzaiącą się z powinnościami społeczności. Powiedziałeś WPan, iż dotąd niemamy na ziemi podobnego wyznania, i całego narodu, któryby się składał z samych filozofów; czyż to bardzo zawiłéy i głębokiéy filozofii trzeba temu, co chce bydź poczciwym człowiekiem? Czyż niedość mu wiedzieć iż iest Bóg, który miłuie porządek i wynagradza cnotę? iż cnota człowieka, nie iest inna iak ta, aby był troskliwym o swoie i podobnych sobie ludzi szczęśliwość. Otóż cała filozofia potrzebna dla człowieka żyiącego w społeczeństwie! Otóż piękny owoc ludzkiego rozsądku,! Gzyliż ten owoc niemoże kwitnąć i doyrzeć bez cierni i chwastu? Potrzebasz koniecznie tyle niedorzeczności rozsądkowi przeciwnych? Potrzebasz cyces, maces, kuczki, i tysiąc innych dziwactw bez celu? Kto rozważy dzieie żydów, wy- -41- znać musi, iż ten naród tak teraz wzgardzony, od początku istnienia swego aż dotąd. różnił się od innych, swoim nadzwyczaynym losem. On który przewodniczył ludom w naukach Boskich, sam się tuli w obłąkaniu? On który nam udzielił zbawiennégó światła wyszłego z Syonu, sam pogrążony iest w ciemnościach? któż wie na iaki koniec opatrzność go zachowuie, i liche narzędzie może służyć wiéy ręku do uskutecznienia wielkich zamiarów, może że i dla żydów weydzie nowa zorza! Nie mamy ieszcze żadnego wyznania zasadzaiącego się na samym rozumie ludzkim, żydzi mogą obdarzyć świat takiém wyznaniem. Wszakże i teraz iuż się znayduie między niemi wiele światłych, idzie tylko o to aby zdanie zostaiące teraz w skrytości ich. serc, stało się powszechne publiczną świątynią i ołtarzem. 6 -42- RYCHARD. Przysłuchywałem się WPanu iak czytającemu piękny romans, zapomniałem na chwilę, iż wszelkie przyiemne obrazy i charaktery w nim skreślone, żyły tylko w wyobraźni ich autora. Religia iest rząd wewnętrzny, ludzi; w skrytości ich serc, gdzie władza doyrzeć niemoże, tam ona iéy mieysce zastępuie; równie iak władza nie może bydź więcéy iak iedna, kieruiącą wszystkiemi, tak i religia musi stanowić iedne ogólne zdanie, panuiące nad ludźmi. Religia zaś naturalna któraby była rządzoną przez ludzi; wynikaiąc z ich różnych zdań i widoków nie mogłaby bydź iedną, tylko tak rozliczną iak ludzie. Gdyby nawet podobno było, aby się wszyscy na iedno zgodzili, przecież taka Religia, nie mogłaby się na czém inném opierać, iak tylko na skłonnościach człowieka, -43- na chęci, miłości, wstrętu, nienawiści, życzeniu i t. p. Gdy zaś wszystkie te skłonności są niestałe i przemiiaiące, świątynia i ołtarz któreby na nich ludzie zbudowali byłyby, że tak powiem, zamki na lodzie. WŁADYSŁAW. Niezapominaymy, iż mówimy tu w duchu politycznym. RYCHARD. Nie biegły to polityk, ieżeli nieuznaiąc łącznie iednéy ieligii za prawdziwą, tyle nawet nieprzyznaie, iż Religia w ogólnośći, iest darem Nieba dla ludzi, którzy bez obiawienia, sami niebyliby w stanie iéy sobie stworzyć. WŁADYSŁAW. Czuię i ia tę prawdę, lecz nieznam -44- powodu, czemuż bez religii obiawionéy, trudno iest ludziom uiścić się z ogólnych obowiązków człowieka, to iest ku Bogu, ludziom, i sobie samemu? RYCHARD. Religia uczy nas, iak mamy wyznawać i czcić Boga, to nasze wyznawanie Boga, iest dla nas zaspakaiącém przez wiarę, iż niezgłębiona wola Boska iest, aby ludzie w takim sposobie go uznawali i czcili. Niech ta cześć będzie iak naybardziéy dziecinną w oczach krótko widzącego człowieka, równie jednak jak glina nie może dać garncarzowi rady i nakłonić go aby ią inaczéy ukształcił, iak podług swéy woli; tak człowiek niemoże i niepowinien inczéy czcić Boga, tylko tak, iak on sam mu wskazał. Cześć zaś mędrca wyznawaiącego Boga z własnego rozumu, -45- bez podstawy wiary w religię obiawioną, nietylko niemoże mieć upodobania woczach Boga, który iako naydoskonalsza istota, niezawisły, iest od stworzeń swoich, i znayduiąc sam w sobie uwielbienie, nic mu przydać nie może tak pochwały Serafinów iako i pochwały śmiertelnika… Ale nadto ta cześć i uznawanie, iż Bóg istnieie niczém się nie różni od twierdzenia bezbożnego mówiącego, niemasz Boga… Człowiek bowiem tak ograniczonym iest w poznaniu swoiém, iż naywyższa wiadomość, którey dostąpić może, iest ta iż nic nie wie. Po wszystkich badaniach, dopiero dowiedzieć i się może, iż nic nierozumie, że wszystko iest dla niego niepoiętą zagadką. Co więcéy prawdziwi mędrcy, tak dalece doszli rozumem swoim, aż wreście powątpiewali, czy wszystko co ich otacza, czy świat i oni sami exystuią. Niedołężnym więc iakim iest człowiek -46- gdy twierdzi, iż niemasz Boga, tyle znaczy, iak gdyby powiedział., ja zmysłami memi niemwgę dociec aby exystował Bóg.” — Twierdzenie zaś tego, który bez religii tylko przez rozum śwoy mówi ”Jest Bóg” tyle znaczy, iak gdyby powiedział ”Jest coś co ia zmysłami memi poiąć niemogę,, Czyż więc iest różnica między twierdzeniami ”Jest coś czego niepoymuię ,,lub ”nie poymuię aby coś było„?- WŁADYSŁAW. Przyznam ci się, iż cześć bez Religii niczém iest w oczach Boga, ale tez w myśli mędrca, żadna cześć nie iest lepsza i potrzebnieysza. Lecz iakże mi i to udowodnisz iż miłość bliźniego, niemoże bydź wypełnioną przez człowieka bez religii. -47- RYCHARD. Miłość bliźniego bez religii czczem iest wyrazem, człowiek odrębném iest stworzeniem, maiącém tylko siebie na oku. Jego żądze nie ograniczają się na czas obecny, ale rozciągają się bez granic na przyszłość; nieprzestaie on na używaniu, lecz żąda nawet posiadać to, czego użyć niemoże, Posiadanie wszystkich skarbów świata, ieszcze niebyłoby dostatecznem dla niego, izawsze ieszcze by mu czego niedostawało do zupełnéy szczęśliwości. Jest to Xiąże wygnany z młodości, który na obcey ziemi, w ciemnéy i mgłey pamięci ieszcze marząc o dawnéy swéy wielkości, nic go zaspokoić niemoże w iego teraźnieyszym upodlonym stanie. Tyle chciwym rozkoszy, pociechy, sławy, posiadania rzeczy, panowania nad innemi, a do tego, ieszczei nieśmiertelnnści, iż niczém innem niemoże się -48- zaiąć, iak tylko chęcią osiągnienia tego wszystkiego dla siebie. Tyle czuiąc dolegliwość, bol, i mękę swoie własne, tyle się troszcząc o zachowanie swoiéy osoby, i uniknienie cierpień swoich, tak fizycznych iak moralnych, nieczuie cierpienia drugiego. Jeżeli naturalnie wzruszy się na niedolę innego człowieka, ieżeli się lituię i róni łzy, widząc cudze cierpienie, niepochodzi to bynaymniéy, z zaięcia się osobą tego cierpiącego, lecz z wyobraźni która przedstawia mu, iakoby on sam znaydował się, w takiém położeniu, w którém cierpiący się znayduie. Czuie on swoie własne cierpienie, i ma litość nad sobą samym. Jeżeli się śpieszy na ratunek bliźniego, dogadza przez to swoiéy skłonności. Jeżeli hoynie udziela ze swoich zbiorów ubogim, nieczyni on to dla ubogich , lecz dla swéy własnéy pociechy. Ludzkość, spa- -49- niałomyślność, są przymiotami człowieka, a w ich oświadczeniu, zaspakaia on swoie własne chęci. Niech tylko dobro drugiego się sprzeciwia własnemu dobru, niech zachodzi potrzeba (co wkażdéy chwili się zdarza) czynienia komu dobrze, na koszt dogodzenia svoiéy własnéy chęci, natenczas głośno się odzywa miłość własna, która nic więcéy nie widząc, ani czuiąc, iak tylko swoie ukochane ia, nietylko że niemoże z siebie czynić ofiary dla innéy istoty, ale gotowa nawet w razie potrzeby, wszystkich ludzi całą ziemię i same Nieba, dla siebie poświęcić. Czyste zaięcie się cudzą osobą iak swoią, ta wysoka moralność, bez któréy wszelkie cnoty, tak publiczne iak i domowe, są tylko pozorne i nieprawdziwe, nie iest podług natury człowieka. Sam tylko Bóg zaymuie się dobrém swoich stworzeń, on iest 7 -50- litościwym nie iak człowiek, bo niema przymiotów i skłonności, ale wola i Bóstwo iego iest iedno. Religia zatém zbliżaiąc człowieka do Boga, uczy go aby, przeistaczaiąc siebie, przeciw swéy naturze, zaiął się losem innych ludzi, i w nayściśléyszém znaczeniu kochał bliźniego, iak siebie samego. Aby siebie względem drugich uważał za członka całego ciała, za rękę, która nie działa dla siebie tylko dla całéy osoby, za istotę, która tu na ziemi, nie iest iedynie dla siebie, tylko dla wszystkich podobnych sobie – Bez religii nigdy tych szczytnych cnot tak potrzebnych w życiu towarzyskiém, człowiek dostąpić niemoże. WŁADYSŁAW. Nad spodziewanie moie przekonałeś mnie WPan, iż miłość bliźniego bez religii iest niczém. Ciekawy iestem ie- -51- szcze wiedzieć, czemu do własnéy szczęśliwości człowieka Religia nieuchronnie iest potrzebną? RYCHARD. Szczęśliwości Człowieka, niemożna oznaczyć, bo tak iest rozliczną, i pod rozmaitemi postaciami, iż każdy człowiek ma swoię szczególnę, która dla drugiego wcale niebyłaby taką, iaką iest dla niego; chociaż wszelka szczęśliwość pochodzi z wyobrażenia, i iest tylko mniemanną, niemniéy przeto iest rzeczywistą: kto poczytuie się za szczęśliwego lub nieszczęśliwego, wsaméy rzeczy iest takim za jakiego się ma. Byłoby więcéy szczęśliwych niż nieszczęśliwych, gdyby szczęśliwość nie wymagała koniecznie poznania czucia posiadającego ią; a iakby na nieszczęście, zwykle, ten coby mógł bydź szczęśliwym nie ma poznania , ten zaś -52- co ma poznanie iest nieszczęśliwym. Dziecka w błogim i spokoynym stanie uśpionego między kwiatami, przy piersiach swéy matki, przebudzaiącego się z uśmiechem nie można nazwać szczęśliwém, a większa część ulubieńców fortuny, bardzo mało się różni od podobnego dziecięcia, im zaś doyrzalszy kto iest w poznaniu, im bardziéy umie czuć szczęśliwość, tym bardziéy wszędzie iéy szuka, a nigdzie znaleźć iej niemoże. gdzie bowiém i׳ znaydzie? w miłości? zna on iż nikt z śmiertelnych niewidział uroku téy bogini bezkarnie, i że ona zawsze zostawiła po sobie więcéy kolców niż kwiatów różowych. W posiadaniu rzeczy? przekonany on iest, iż są zmikomemi – W posiadaniu serca przyjaciela? Zna on ułomność ludzi – W zgłębianiu rzeczy? wie on iż korzyścią badacza iest ciemnota i bolesne wątpliwości – W hołdzie oddawanym cnocie przez mądrych -53 pisarzy? przenikaiąc ich serca, widzi w nich tylko kaznodziei teatralnych, którzy polecaiąc cnotę na scenie, sami ią zaniedbuią za kulisami – W porządku i sprawiedliwości? Wszędzie widzi on nieprawość i uciemiężenie – W wysoko chwalonéy wolności? Wszędzie widzi on samych niewolników opinii, stanu, i powołania, i dla niego złote kaydany równie są uciążliwemi. iak żelazne. Któreż uczucia godne są przy- wiązania? J gdzież są uroki i powaby świata, gdy kto zbliska mu się przypatruie? mamże ieszcze wyliczyć i nieszczęścia? – Któż ich niezna z własnego doświadczenia – Gdzież więc znaleść szczęśliwość i pociechę, ieśli nie u téy córy Niebieskiéy Religi! która pocieszaiąc człowieka, do serca iego przemawia: Czekay! Tam za grobem znaydziesz sprawiedliwość… tam wynadgroozonym zostaniesz! – (po chwili -54- Milczenia:) Gdyby mi kto pokazał choć jednego człowieka, któryby w iakim kolwiek bądź stanie i położeniu, mógł sprawiedliwie się cieszyć, szczęśliwością iakąś bez Religii, natenczas przyznałbym, iż wtém życiu możnaby się bez niéy obeyść.Lecz dotąd nieznam żadnego szczęścia, żadnego dobra, bądź w miłości przyiazni, w sławie, bądź w dostatkach, przyiemnościach, chwale, któreby po dostateczném rozpoznaniu i rozważaniu onych, jeszcze były godne cieszenia się niemi Człowieka; przypatrując się się wszelkim uciechom świata przy świetle rozumu, i rozwagi, ukazuią się bydź widmamy nierzeczywistémi. Są wprawdzie ludzie którzy się cieszą niemaiąc do tego przyczyny; Ale człowiek myślący gdy na takich patrzy, sam sobie w duszy mowi ”O Jakże oni szczęśliwi, iż są oszukani! Powiedź WPan, czyż to nieprawda? -55- WŁADYSŁAW. Niestety! wielka to prawda, żałuię WPana, iż tak mocno iesteś o niey przekonany. Lecz czyliż to bez Religii obiawionéy, niemożna również wierzyć w nieśmiertelność duszy, i cieszyć się szczęśliwośćią przyszłego życia? – Czyż niemasz dowodów samego rozumu o prawdziwości téy pocieszaiącéy zasady, abyśmy koniecznie byli zniewoleni czerpać ią z źródła religii? RYCHARD. Nie umiem filozofować. – WŁADYSŁAW. Ale WPan iesteś człowiek myślący, niepodobna, abyś się WPan niezastanowił i niemyślał o rzeczy tak wielkiéy wagi. Jakże się rozumowi WPana -56- zdaie, Czy dusza człowieka istnieie po iego śmierci? RYCHARD. A mnie się WPan o to pytasz? Ztem zapytaniem trzeba się udać do saméy duszy. WŁADYSŁAW. Czy W Pan niemyślisz duszą swoią RYCHARD. Moia dusza, tak iak ona iest teraz, nic takiego niezna i niepoymuie, coby nie podpadało pod zmysły moie, … ona zaś sama będąc (namyśla się iak ma wyrazić) rzecz, czyli coś, co niepodpada pod zmysły, sama niemoże siebie poiąć ani wiedzieć co się z nią stanie, i czy trwać będzie po śmierci. -57- WŁADYSŁAW. Słyszałem o wielkich filozofach, którzy głęboką swoią mądrością udowodnili nieśmiertelność duszy. RYCHARD A ci wielcy filozofowie byli ludźmi mieli ciało iak my? to niepodobna. Przypuśćmy iż oni byli naymędrszemi i nayumiętniéyszemi z ludzi, wszelkie przecież ich wiadomości i całą mądrość swoią, nabyli za pomocą swych zmysłów; a iakżeby mogli tą mądrością sądzić o rzeczy która nie iest w świecie zmysłowym. Przypuszczając nawet iż ci filozofowie były czyste duchy bez ciała lub obdarzeni zmysłem iednym więcéy niż my, mogli oni zatem wiedzieć, czego my niewiemy; Ale iakimże sposobem udzielili swoich dusznych zmysłów, naszym cielesnym 8 -58- zmysłóm? wszakże nasz ięzyk ludzki, iest tylko ięzykiem zmysłowym, inaczéy bowiem żadna żywa dusza dopóki iest w ciele niezrozumiałaby go; wszakże wszystkie nasze wnioski, sądy, i uznane prawdy, wzięte są z natury świata fizycznego. Jakim więc sposobem możemy ie zastosować do istot, i świata, nam nieznanych? Niepostępuiąż ci filozofowie w swoich rozumowaniach względem duszy, jak pozbawieni wzroku od urodzenia rozprawiaiący o świetle i kolorach? Widzimy w fizycznym świecie iż ciało niemoże bydź razem w stanie spoczynku i ruchu, lub blizkiém a zarazem oddaloném od innego ciała. Czy możemy przez to sądzić, iż istota niecielesna równie takim podlega, prawidłom? czy możemy wyznaczyć duszy pewne miéysce, i twierdzić, iż kiedy ona znayduie się na ziemi, niemoże zarazem znaydować się i na Xiężycu? Jeżeliby się -59- dała, obiąć i ograniczyć ciałem, naten- czas musiałaby sama bydź cielesną, .. Jeżeli zaś niema miéysca, jakim sposobem może ona bydź odrębną, od innych sobie podobnych istot? Na to i inne tysiączne zapytania, iedną tylko możemy mieć odpowiedź, iż nieznamy ani bytu, ani świata duszy, ani żadnych prawideł iéy natury. Skoro zaś to wyznaiemy, iuż nic więcéy o niéy wnioskować niemożemy. Czy WPan masz czém zbiiać to twierdzenie? WŁADYSŁAW. Sam niewiem co mam sądzić, WPan mówisz o rzeczach, które pochodzą moie poięcie. RYCHARD. J moie; więcéy nam też nietrzeba, iak to, abyśmy wiedzieli, i byli przekonani, iż niemożemy zgłębić duszy -60- naszéy. – Zaiste, każdy mędrzec, ktory w zarozumiałości swoiéy, mniemał iż może rozumem swoim, wydać iakikolwiek sąd o duszy człowieka, popełnił naywiększy błąd, i okazał że nawet tego nie zrozumiał, iż niepodobna iest człowiekowi zgłębić natury swéy duszy. Lecz dla lepszego przekonania się naszego o téy prawdzie proszę mi powiedzieć, iakże WPan sądzisz,? czy możemy sobie wystawić iakąkolwiek istotę, która by nie była całą? WŁADYSŁAW. Niemofemy… skoro iest istotą, niemoże bydź połową, lub częścią. RYCHARD. Czy możemy sobie wystawić istotę całą, któraby nie była oddzielną od innych istot? -61- WŁADYSŁAW. Niemożemy. Skoro iest cała, musi , bydź oddzielną. od innych istot. RYCHARD. Czy możemy sobie wystawić dwie istoty równéy natury, któreby niezaięły dwóch miéysc? WŁADYSŁAW. Dwie istoty równéy natury, muszą także mieć dwa miéysca. Gdyby bowiem były razem w iednem mieyscu byłyby iedną istotą. RYCHARD. Czy dwie istoty, iedna cielesna, a druga niecielesna, (czyli niemateryalna) potrzebuią także dwóch miéysc? -62- WŁADYSŁAW. Niepotrzebuią.. gdyż iedna względem, drugiéy iest, iakby niebyła. RYCHARD. Czy możemy sobie wystawić dwie istoty, z których iedna względem drugiéy, iest, iakby niebyła, i które mogą się mieścić w iedném miéyscu, aby iedna była blisko, drugiéy, lub oddaloną od niéy? WŁADYSŁAW. Niemożemy. Jedną bowiem względem drugiéy, będąc tak, iak gdyby niebyła, nie może bydź ani blisko iéy ani oddaloną od niéy. RYCHARD. Czy to, co istnieie, musi się gdzie znaydować? -63- WŁADYSŁAW. Niezawodnie. RYCHARD. Gdy wystawimy sobie duszę znayduiacą się np. na ziemi naszéy. Czy możemy natenczas powiedzieć, iż ta dusza nieznayduię się na Xiężycu? WŁADYSŁAW. Niemożemy: albowiem dusza, iest niecielesną, a Xiężyc iest ciałem, a przecież wiemy, iż dwie istoty, iedna cielesna a druga niecielesna, nie mogą bydź, iedna od drugiéy, ani bliską ani oddaloną. RYCHARD. A więc iedna dusza, znayduiąc się -64- na ziemi, musi się także znaydować na niezliczonych słońcach, płanetach i. gwiazdach; słowem wszędzie? WŁADYSŁAW. Nieinaczéy. RYCHARD. A gdzież podzieiemy inne dusze, kiedy iedna zaymuie cały świat, który iedném iest tylko miéyscem dla niéy, i na którym, żadne niepozostaie miéysce, dla innych dusz? J iakże może się to dziać, aby było na świecie więcéy dusz iak iedna, kiedy, iak słusznie udowodniliśmy, niemogą bydź dwie istoty równéy natury, bez dwóch miéysc? Powiedz mi WPan, czy mogą się podłóg wyobrażenia iego znaydować dwie dusze na całym świecie? -65- WŁADYSŁAW. Nie, podług mego wyobrażenia, iest to rzecz niepodobna. RYCHARD Czy, WPan przezto sądzisz iż dusze nieistnieią? WŁADYSŁAW. Nie, móy sąd, sprzeciwią się w tém memu wyobrażeniu; dziwię się, i widzę iż nic z tych rzeczy poiąć niemogę. FLORYAN. O czem tam panowie marzycie. Jakto dwie dusze niemogłyby się pomieścić na całym świecie? Przecież tu w saméy Warszawie liczymy blisko 200,000. Dusz. . 9 -66- WŁADYSŁAW. Wybornie! Pan Floryan utwierdził mnie w sądzie, iż na świecie mogą bydź niezliczone dusze. RYCHARD. Czém więc WPan pogodzisz swóy sąd, z swoiém wyobrażeniem? WŁADYSŁAW. Oto teém, że moie wyobrażenie będąc stworzone i ukształcone w naturze, w któréy zostaie, nigdy dosięgnąć niemoże, ani iey stwórcy, ani stworzonych inną niż ia naturą. RYCHARD. Mocno się cieszę, iż widzę WPana na drodze prawdy, iedynie przystępnéy dla rozumu ludzkiego. Tak bowiem dusza człowieka, iako też życie, -67- siła, czas, przestrzeń, nicość, nieskończoność, wieczność… są rzeczy nad poięcie człowieka, których taiemnic, w tém życiu doczesném, równie iak Jstności naywyższego przeniknąć niemożna. Filozofa zaś, któremu się zdaie iż potrafił zgłębić, i wydać sąd w podobnych przedmiotach, sprawiedliwie przyrównać należy do czytelnika Xiążki dla niego niezrozumiałéy, który tego nawet niewie, iż iéy niezrozumiał. Ludzie tylko święci, iako prorocy, i posłańcy Boga, mogli przez szczególny dar Boski, bydź chwilowo obdarzeni pojęciem nadludzkiém. Oni to widzieli i zgłębili taiemnice natury nam nieznanéy… oni to stosownie do swoiéy doskonałości, dostrzegli prawdy, mniéy lub więcéy zasłonionéy. Lecz gdy ci święci, głosili swoie widzenie nam ludziom zwyczaynym; musieli użyć do tego mowę ludzką, -68- i odziać, że tak powiem, swoię iasną i duszną prawdę, szatą ciemną i cielesną, z któréy to prawdy, tyle tylko wiedzieć możemy, ile nam w życiu naszém potrzeba iest do naszéy spokoyności o pociechy. FLORYAN (zatrzymuje kawiarkę, która się zbliżyła dla zdięcia naczyń ze stołu). Powiedź ty kochaneczko! iak tobie się zdaie, czy dusza człowieka żyie ieszcze po iego śmięrći? KAWIARKA. Bezwątpienia. Musi ona żyć… inaczéy, na coby się zdały, Niebo i piekło, które bez żywych dusz, byłyby pustkami iak tu u nas w godzinę południową, kiedy niewidać ani żywéy duszy. – Puść mnie Pan,…. muszę iść do kominka. -69- FLORYAN. Zostań ieszcze, piękna filozofko! Zważayno…. ia mam dwie dusze. iedna, iest wemnie, a ty moia duszo, iesteś drugą. Ta ostatnia, iakby w piekle, pali się nieustannie przy ogniu, pierwsza zaś będąc przy tobie iest iakby w Niebie. WŁADYSŁAW. Streż się braciszku, abyś żartem, nie wytransportował pierwszéy swoiéy duszy do piekła, (do Rycharda) Ta Pannna, lepiéy niż wszyscy filozofowie udowodniła nieśmiertelność duszy, przez zbawienną zasadę swiętéy wiary naszéy o nadgrodzie i karze po śmierci. RYCHARD. Tak iest; ta zasada zbawiennéy religii, nietylko, iż przystępną iest, dla -70- każdego człowieka, a z nią może się obeyść bez wszelkich ułudzeń metafizycznych, ale nadto, daleko silniéy niż te, przyłożyć się może cnocie zostaiącéy w twierdzy serca, do bronienia się napadom namieiętności, i odniesienia zwycięztwa nad złemi żądzami które ią trzymaią w oblężeniu. – Przypuśćmy na chwilę, iż mogą bydź dowody trwania duszy po śmierci; mamyż przez nie także i nadto dowód, iż nasze dobre i złe uczynki, nie zostaną bez nadgrody lub kary? iż nasze cierpienia… nasze łzy…. nasze ciągłe walki z samym sobą, w tém życiu doczesném, wyryte w Xiędze przeznaczeń, policzone nam będą w pszyszłém trwaniu. Gdzię są dowody iż to trwanie, nie iest równe i Jednakowe dla złych, iak i dla dobrych? Jakież te są pobudki zrzeczenia się tak silnych, tak rzeczywistych -71- chęci i dóbr, dla zostaiących z niemi w sprzeczności, wątłéy nadziei, i niepewnych widoków trwania po śmierci? Cóż nas upewnić może, iż wtem wieczném trwaniu, przeciw któremu (Jak każdy filozof przyznać musi) cały świat i życie nasze, iest niczém, i nasze czyny doczesne, niebędą także niczém? – Któraż to cnota, lub zbrodnia, tak wielkiemi iak nam się teraz okazuią, ieszcze mogą bydź widziane i uważane, tam…. w mieyscu tak wysokiém:… tak świetném…. gdzie całe życie teraźnieysze ze wszystkiemi uciechamy i smutkami, ginie w niepamięci, i niegodném się staie, żadney uwagi i wspomnienia? Ten zbrodzień, pozbawił życia człowieka cnotliwego…. szarpał cudzą sławę.... wycisnął łzy niewinnemu; . . . Zniszczył tysiącoletnie prace…. Spalił miasta… spustoszył kraie… -72- Ow sprawiedliwy był oycem dobroczynnym swego bliźnego, wspierał, pocieszał nieszczęśliwych, z uymą swoich przyiemności, uszczęśliwiał wszystkich mieszkańców kraiu…. poniośł śmierć dla cnoty…. czynił ieszcze więcéy…. Żył…. i cierpiał dla niéy! O iak wielkie iak różne są te czyny! Jak bardzo iedne są godne potępienia, a drugiéy uwielbienia! Ale wszystkie te czyny, wypełnione były na téy ziemi, i obięte są w tém nikczemnem życiu doczesném które, iak mała lsknąca się iskierka w świetle słońca. ginie i gaśnie w blasku owego wiecznego życia!! – Któraż to filozofia zdolna iest dowieść nam wpływ naszych czynów ziemskich na naszą przyszłą szczęśliwość, i że powinniśmy wteraźniéyszem naszém postępowaniu, mieć wzgląd na stan nasz w drugiém istnieniu? Zkąd to możemy wiedzieć, iż i -73- wtem drugiém istnieniu, zachowamy pamięć o teraźnieyszém życiu naszém? Wrazie bowiem przeciwnym, to co się z nami stanie potém w tém drugiém istnieniu, będącém zupełnie obcém dla nas, gdyż w niém, ani wiedzieć, ani czuć niebędziemy, iż my iesteśmi ci, co byli, tak mało nas obchodzić powinno, iak los innych istot, któryby, niemiał wpływu na nasze sprawy, i dla którego nieczynilibyśmy ofiary z naszéy woli i chęci — Sama tylko Religia ma tę moc, zapewnienia nas, iż żaden czyn człowieka,…. żadna nawet myśl iego.. nieuydzie oka i szali sprawiedliwego Sędziego światów, dla którego nic nie iest ani wielkiém ani małém. — Ale za daleko zapędziliśmy się w naszych rozumowaniach myślałem iż się obeydę bez oświadczenia swego własnego zdania, a Pan Dobr: byłeś tak łaskaw stopniami mnie do tego doprowadzić. 10 -74- WŁADYSŁAW. Nieskończenie wdzięczny iestem WPanu za Jego szczérość, i za udzielanie mi światłego zdania swego; chciałbym wiedzieć, czy u żydów ta wiara o nieśmiertelności duszy iest także naysilnieyszą sprężyną religiinego postępowania…. czy oni także za czynny cnotliwe lub występne, podług swéy Religii, oczekuią nadgrody lub kary, po śmierci ? RYCHARD. Nieinaczéy. żydzi, równie iak Chrześcianie, oczekuią zapłaty swych czynów, w życiu przyszłém. – Różnią ,się tylko tén, iż inne maią cnoty i występki. WŁADYSŁAW. Czytałem, (Jak iuż poprzednio -75- WPanu wzmiankowałem) Xięgi Moyżesza, i nieprzypominam sobie, aby w nich była iaka wzmianka o nieśmiertelności duszy. Zdaie mi się, iż za dopełnienie przykazań, Moyżesz obiecuie Jzraelitóm w Jmieniu Boga, dobytków ziemi, zwycięztwa, pokoiu i innych dóbr ziemskich, za przestępstwo grozi im plagami ziemskiemi, chorobami, udręczeniami, wygnaniem, nie- wolą i t. p. nigdzie zaś niemówi o nadgrodzie i karze w przyszłém życiu. RYCHARD. Chociaż w tych Xięgach, niemasz wyraźnéy mowy o przyszłém życiu, kto iednak z uwagą ie czyta, znaydzie wiele miéysc, zawieraiących wiarę o témże życiu; ustném również podaniem tłómaczono wiele wyrazów Moyżesza, iako ściągających się, do zasady -76- o nadgrodzie lub karze po śmierci. np. S łowa (Xię: 5. wier: 32. i 33). „Strzeżcież się tedy i czyńcie co „wam Pan Bóg przykazał, — Nie u- „stąpcie ani na prawo, ani na lewo, „ale drogą, którą przykazał Pan Bóg ,,wasz, chodzić będziecie, abyście ży- „li, i dobrze się wam działo, a prze- ,,dłużyły się dni wasze.” - Te wyrazy, a przedłużyły się dni wasze, zawięraią; podług wykładu pisarzy, obietnicę nadgrody w życiu wieczném i nieprzerwaném. Również słowa (Moyżesz Xięg: 1. Roz. 9. Wier: 6) „Ktobykolwiek wylał krew człowie- „czą, będzie wylana krew iego, bo „na obraz Boży, uczynion iest czło- „wiek” – Ten wiersz zawiera podług podania, zakaz samobóystwa, za które zbrodzień karany będzie w życiu przyszłém. Te okoliczności, iako i wiele innych dowodzą iż samo pismo -77- święte, bez ustnego podania, nie iest dostateczne dla Religii żydowskiéy. WŁADYSŁAW. Już dosyć iestem o tém przekonanym lecz dziwną rzeczą, iż Moyżesz niemówił wyraźnie o przyszłém życiu; Mamyż przez to sądzić, iż lud Jzraelski wychodząc z Egiptu, stępionym i znękanym umysłem przez niewolą i bałwochwalstwo, w których kilku wieków przepędził, tak był ciemnym i nieudolnym do wyobrażenia sobie nieśmiertelności duszy, iż Moyżesz dawszy przez niektóre skinienia, poznać tę, prawdę niektórym poiętniéyszym z ludu, zniewolonym był zamilczyć i niewyiawić iéy całemu ludowi? – Wątpię iednak aby duch Religii żydów mógł się zgodzić z tém rozumowaniem i przypuścić, aby żydzi za czasów -78- Moyżesza, tak ograniczonemi byli prostakami, że ta zasada o nieśmiertelności duszy, byłaby nad ich poięcie: w takiém bowiem razie, wypadłoby uczynić wniosek, że całe prawodawctwo Moyżesza, zastosowane i odpowiedne będąc ograniczonemu poznaniu, i niedołężnéy władzy umysłu owego ludu, niezobowiązuię teraz żydów oświeceńszych, aby go zachowywali, i że wolno im od niego się usunąć, skoro zostali mędrszemi. RYCHARD. Podług ducha Religii żydów, nigdy niebyło doskonalszych ludzi, i maiących większe poznanie, niż ci Jzraelici, co wyszli z Egiptu. Pisarze Zakonu twierdzą ”Rafa szyfcha al hajam ma szelo, raha jecheskiel Hanawi” – To znaczy, Na morzu niewolnica wię- -79- céy widziała, i była obdarzoną większém pojęciemiprzeniknieniem taiemnic Boskich, niż Prorok Ezechiel. Mówią także, ”Jzrael szeamdy al har synay paska zihimatan„ To znaczy, Jzraelici przy górze Synai byli bez wszelkich ułomności, iak czyste duchy. WŁADYSŁAW. A iakże mogą żydzi pogodzić tę doskonałość swych przodków, z złotym cielcem przez nich w krótce potem zrobionym i czczonym? RYCHARD. Podług twierdzenia pisarzy żydówskich, bałwochwalstwa żydów, iak np. złoty cielec w czasie Moyżesza, złote cielce Jeroboama, Baal w czasie Eliasza, i inne, t. p. któremi żydzi często -80- wykroczyli, niepochodziły iak nam się zdaie z zabobonnéy niewiadomości, lecz z iakiéyś wielkiéy żądzy, wszetecznéy namiętości, i namowy złego ducha, którym oprzeć się niemogli. WŁADYSŁAW. A WPanu iak się zdaie, Czy żydzi którzy wyszli z Egiptu, byli tak doskonałemi, iak pisarze tegoż zakonu o nich mówią? RYCHARD. Chociaż iako Chrześciianie, niemamy potrzeby przyznawać im podobnéy doskonałości, iednak należy nam wierzyć, iż lud który naocznie widział tyle cudów i mocy Boskiéy, przynaymniéy niebył tak bardzo nieokrzesanym, by nie mógł poiąć nięśmiertelności duszy. -81- WŁADYSŁAW. Czemuż więc Moyżesz, niemówił im o tém wyraźnie? RYCHARD. To bardzo łatwo da się usprawiedliwić. – Naprzód, niemiał Moyżesz żadnéy potrzeby, obiawić W Boskim zakonie Wiary, w którą ówcześni Poganie wierzyli. Jest to bowiem rzeczą pewną iż Religie pogan, iakokolwiek dziecinne daią wyobrażenie o przyszłém życiu, zawsze iednak maią tę zasadę, iż dusze istnieią po śmierci. Po co Moyżesz miałby mówić o tém o czém nikt niewątpił; wszakże szło mu tylko oto, aby Jzraelici poznali prawdziwego Boga, i wiedzieli co podług iego woli, iest cnotą i występkiem, nie zaś oto, aby wierzyli iż za 11 -82- nie w przyszłém życiu odbiorą nadgrodę, lub karę, gdyż i bez Moyżesza w to wierzyli. Powtóre, tak obietnice i groźby Moyżesza, iako też poźniéyszych Proroków, miały główny cel, ustalić słowo Boże u przyszłych pokoleń Jzraela , które chociaż widzieć więcéy nie będą cudów obiawionéy Religii swych oyców, przekonały się iednak o iéy prawdziwości, przez uiszczone przepowiednia posłańców Boskich iéy założycieli. W téy myśli Moyżesz i Prorocy, przepowiadali oycom, iż los ziemski ich potomków, zawisł od ich sprawowania się, ich obietnice i groźby, dla przekonania żydów i świata, nayściśléy też spełnionemi zostały. Gdyby zaś im byli powiedzieli, o życiu przyszłém, nikt z żyiących niemiałby żadnego przekonania, iż ich przepowiednia uiszczone zostały. Czy WPan, zgadzasz się ze mną w usprawiedliwieniu Moyżesza? -83- WŁADYSŁAW. Jestem zupełnie zadowolniony, widzę, iż WPan przy doskonałéy znaiomości swoiéy, duchu Religii żydowskiéy, umiesz także zdrowym rozsądkiem sądzić bez uprzedzenia o rzeczach, Jestem mu nayobowiązańszym za udzielenie mi sprawiedliwych zdań swoich. Pragnę ziednać dla siebie iego przyiaźń, a gdybym miał iakie prawo domagania się iéy, prosiłbym o nią. RYCHARD. Gdy skłonność do przyiaźni, którą WPan Dobr: raczysz mnie zaszczycać, pochodzi, iak nie wątpię, z iego zamiłowania prawdy, nikt niemoże mieć większego prawa do niéy, niż on. Rzadcy i rozproszeni między wielu nieswoiemi, są szukaiący i pragnący -84- poznania prawdy; gdy szczęśliwym przypadkiem się schodzą, powinni się cieszyć z sobą iak znalezieniem drogiego skarbu. WŁADYSŁAW. Tak iest przyjacielu, nim ieszecze widzieliśmy się, iużeśmy się szukali. Odtąd użyimy przyiemności naszego zapoznania się. – RYCHARD. Dostatecznie używam iéy teraz. WŁADYSŁAW. Łaskawy przyjacielu, nieobrazisz się, moiém zapytaniem, które, wierz mi, czynię ci bez wszelkiego uprzedzenia nie iestem z tych, dla których cała różnica ludzi, stanowi stan, lub urodze- -85- nie – Szanuię przymioty dobre, i ganię złę, wszędzie gdzie ie znaydę – Widzę, iż iesteś wyznawcą naszéy wiary, .... czy iesteś także w niéy urodzonym? RYCHARD. Nie. Urodziłem się w wierze żydówskiéy. WŁADYSŁAW. Czy zostałeś Chrześcianinem w wieku doyrzałym? RYCHARD. Tak iest. – Już iak teraz miałem wolę. WŁADYSŁAW. Cieszę się iż widzę Człowieka my -86- ślącego , wyznawaiącego Religię mych Oyców, nie przez przypadek urodzenie, lecz z wyboru. RYCHARD. Mam się za szczęśliwego, iż jestem uczęstnikiem téy zbawiennéy wiary, a znam moią nicość, iż do iéy świetności nic nieprzydałem. WŁADYSŁAW. Ja urodzony iestem Chrzęścianinem, mocno wierzę w naszą swiętą religię. Lecz niewiem czy iestem przez to Chrześcianinem, iż wierzę, czyli przeciwnie dla tego wierzę, iż iestemChrześcianinem Pospolicie wierzymy to, w co nam miło iest wierzyć. Kto zaś w doyrzałym wieku opuści iedną wiarę dla drugiéy musi mieć dowody. -87- RYCHARD. Wiara, i dowody, są słowa sobie przeciwne. Kto wierzy, niepotrzebuie dowodów. – Kto ma dowody nie potrzebuie wierzyć.— WŁADYSŁAW. Co z nich ciebie przyjacielu powodowało przyiąć Religię Chrześciańską? RYCHARD. Obadwa razem. – wiara…. i dowody. – Jedno z tych, niebyłoby dostateczne dla mnie. WŁADYSŁAW. Wszakże twierdziłeś iż one są sobie przeciwnemi – J czemuż iedne niebyłoby dostateczném dla ciebie ? -88- RYCHARD. Religia w ogólności, zasadza się iedynie na wierze; niesprzeciwia się ona rozumowi, ale gdydy była rozumem udowodnią, przestałaby bydź wiarą. Wierzyłem iak każdy wyznawca w Religię obiawioną Moyżesza. Lecz zastanawiając się nad temi dwiema Religiami, Chrześciańską i Żydowską, maiącemi każda za podstawę swoią to samo obiawienie Moyżesza, w obydwóch widziałem silne i niezachwiane zasady, na utwierdzenie swoiéy, prawdziwości, tak dalece iż gdybym znał tylko nauki religiine tych Religii bez ich wyznawców; niebyłbym wstanie uczynić między niemi wyboru, – Lecz zwracaiąc uwagę moią na wyznawców religii żydowskiéy…. miałem dowód o prawdziwości religii Chrześciańskiéy. -89- WŁADYSŁAW. Miałeś dowód rozumu, iż żydzi zostają w błędzie, i zniewolony byłeś wyznawać Religię Chrześciańską, dla dogodzenia swoiéy wierze, o obiawieniu Moyżesza. Czy nie tak? RYCHARD. Tak zupełnie. WŁADYSŁAW. Czy Nauka naszéy Religii, nie iest światleyszą niż żydowskiéy? RYCHARD. Niemasz wątpliwości, iż ona zgadza się więcéy z rozumem człowieka, ale skoro wyznaię Religię, bynaymniey memu rozumowi zaufać więcéy nie- 12 -90- mogę; gdyż zawsze w pokorze przyznać muszę, iż tylko samemu Bogu znane są Jego Boskie myśli i cele, i że ia wmoiém ograniczeniu, powinienem pełnić Jego rozkazy, chociaż ich zgłębić niemogę. Kto wie czy to, co mnie się zdaie być dziwactwem, nie iest prawdą i mądrością w oczach Boga, który iest źródłem wszelkich prawd i mądrości. Zaiste i w religii żydowskiéy tyle iest świętobliwości, tyle głębokich i niewyczerpanych myśli, iż to co w niéy1 iest dziwaczném i niezrozumiałém dla człowieka, nigdy niemogłoby bydź dostatecznym dla mnie powodem, zaprzeczania, iż ta Religia nie iest Boską. WŁADYSŁAW. Jakimże więc sposobem, poznałeś przez żydów błędność ich Religii? – Czy przez to, iż oni są teraz wzgardzeni. -91- RYCHARD. Bynaymniéy. Teraźnieyszy ich stan nieszczęśliwy, wzgarda, nędza w których zostaią.. ich rozproszenie i tułanie się po całey ziemi, nietylko: iż się zgadzaią z ich wzniosłością i pyszną nadzieią przyszłości, ale nawet mogą ich utwierdzić we wszystkich zarozumiałych swoich przesądach. Poczytuiąc siebie za Oblubieńców Boga, za ukochanych Jego dzieci, któremi iedynie był zaięty od stworzenia świata, niedziwią się teraźnieyszéy niedoli swoiéy. „Kogo Bóg miłuie (mówią oni) „karze, Jeżeli nadzwyczaynie do- ,,świadczymy karzącéy Ręki Boga, „iest to skutkiem iego wielkiego w nas „upodobania doświadczyć naszéy „stałości chce Bóg. – nie będziemy -92- „na zawsze od Niego opuszczeni. Je- ,,szcze uyrzą wszystkie zakąty zie- ,,mi, zbawienie nasze ieszcze się uiści „na nas słowo proroka mówiącego, (Jzaiasz Roz. 49 wier. 22 i 23) „To mówi Pan Bóg, oto wzniesię na narody rę- ,,kę moią, a na ludy podniosę cho- „rągiew moią, a przyniosą syny two- „ie na ręku, a córki twoie na ra- „mionach poniosą, a będą Królo- „wie piastuni twoie, a Królowe mam- „kami twemi. – Twarz na ziemię „spuściwszy, kłaniać ci będą, a proch ,,nóg twoich lizać będą, a poznasz, „żem ia Pan, którego się niezawsty- „dzą ci, którzy nań czekaią.” WŁADYSŁAW. Wsaméy rzeczy, kto marzy o podobnéy wielkości, o podobnych piastunach, mamkach, i lizaniu nóg, ten -93- może cierpliwie znosić wszelkie obelgi i wzgardy. Jaki więc dowód miałeś, iż żydzi są w błędzie? RYCHARD. Znaiąc cnotę i świątobliwość ludów Chrześciańskich, niewidziałem w żydach takiéy zasługi, któraby mogła usprawiedliwić wzniosłe ich oczekiwanię: a niemogąc cieszyć się z niemi taką nadzieią pochlebną i niesprawiedliwą, miałem dowód rozumu iż ich zasady są błędne. WŁADYSŁAW. Chociaż podług rozumu nie widziałeś w żydach tąkiéy zasługi, któraby usprawiedliwiła ich oczekiwanie, przecież sam powiedziałeś, iż człowiek nie może przeniknąć prawd Boskich, a zatem, kto wie czy Bóg niema szcze- -94- gólnego upodobania w dziwactwie żydów. RYCHARD. Mógłbym tak powątpiewać, gdybym przynaymniéy widział w nich prawdziwą pobożność i świątobliwość, którémi oddycha ich religia. Ale nieznam takich żydów, którzyby żyli i myśleli podług iéy ducha. Wszędzie widziałem, świętokracką obłudę, wszędzię dla zysku, dla zaspokoienia namiętności, gotowość uczynienia ofiary z wszelkiéy świętości. Wszędzie zaciętość, gorliwość więcéy z nałogu niż z zastanowienia się. Przez co nawet duchem religii żydów, niemogłem usprawiedliwić ich oczekiwania. WŁADYSŁAW. Przyiacielu, kto chce bydź prawdzi- -95- wym Chrześcianinem, czy nie musi stać się aniołem, a przecież i między Chrześcianami mamy tylu Ludzi. - RYCHARD. W ocenieniu religii Chrześciańskiéy niepotrzebuię więcéy uważać, iak na iéy czyste i świątobliwe nauki i zasady. Nie iest ona przywiązana do żadnego narodu, i ten tylko iest Chrześcianinem któ żyie po Chrześciańsku, Żydowska zaś religia będąc wyłącznie przywiązaną do żydów, chcąc ią wyznawać powinienem uważać, czy oni dostatecznie posiadaią taką cnotę, któraby usprawiedliwiła, obietnice iéy, dla nich. Niemogąc zaś dzielić z niemi ich nadziei przyszłości, zniewolony iestem wyznawać, iż wszelkie obietnice pierwszego obiawienia spełnione zostały osnową świętey wiary Chrześciańskiéy. -95- WŁADYSŁAW. Czy podług religii żydowskiéy, inne ludy którzy ią znaią, obowiązane są wyznawać ią? czy maią żydzi sobie za obowiązek nakłonić innych ludzi do swéy religii? RYCHARD. Nie, ona iest dziedzictwem samych żydów, i oprócz nich, nieobowiązuie nikogo aby był iéy uczestnikiem. WŁADYSŁAW. To wielka nieludzkość iest téyże religii, – cóż nieszczęśliwy temu winien iż się wrodził nie żydem? Czy przez to ma bydź iuż na zawsze pozbawionym wszelkiéy godności żyda? – O to w cale mi się niepodoba, wybaczę wszelkim przesądom, ale czynić Boga -96- tak stronnym, tak.... iest bluźnierstwem, i przesądem nad przesądami. RYCHARD. W mniemaniu żydów, dostąpili oni swoiego szczęścia, przez zasługi swych Oyców, Abrahama, Jzaaka, Jakóba. W Talmudzie mówi się ”Cyrato szel Jakób awini chakika bekis hakawed. To znaczy ”Obraz naszego oyca Jakóba, wyryty iest w prześwietnym tronie Boga” Jest to allegoryczne twiterdzenie, wystawiające Boga, iakby pokochanego w narodzie żydowskim. Dla niego tylko, stworzył świat, i dał mu zakon, który istniał w skrytośći Jego ieszcze przed stworzeniem świata. W wzniosłym duchu Religii żydów, nie iest ona nadana od Boga dla zaspokoienia potrzeby ludzi, czyli żydów po- 13 -97- siadaiących ią, lecz przeciwnie żydzi są potrzebni dla religii która iest celem świata i skutkuie na samego Boga – Zbawiciel nasz obławiając bezzasadność tych przesądów, nauczył, iż człowiek nie iest dla szabasu, ale’prze- ciwuie szabas iest dla człowieka, iż czyny człowieka niemaią wpływu na Bóstwa, ale tylko na siebie samego; Nakoniec, iż nietylko żydzi, ale i inne narody, mogą się stać przez wiarę i dobre uczynki potomkami Abrahama i oblubieńcami Boga, który bezstronnym iest dla wszystkich lodzi. WŁADYSŁAW. Szczęściem, iż mój młody żartownik teraz zaięty iest rozmową z kawiarką; gdyby tu był obecny, pewno by powiedział, iż Bóstwo żydów zbytecznie stałém iest w miłości dla nich, i że -98- podług iego zdania, choć kto iak naymocniéy iest w kim pokochanym, nie powinien iednak przez to bydź oboiętnym dla wszystkich innych piękności. Prawda iż Bóg miał upodobanie w tych świętych patryarchach, Abrahamie, Jzaaku, i Jakóbie.. ale przecież oni byli tylko ludźmi cnotliwemi, nie żydami, gdyż nieznali tych 613. przykazań, które stanowią cnotę i świątobliwość religii żydowskiéy. RYCHARD. Zdaniem żydów, ich Patryarchowie nayskrupulatniey wypełnili wszystko to, co żyd iest obowiązanym wypełnić. W Talmudzie mówi się (”Kaim Abraham awini afili erew tawszylin”) To iest. ”Oyciec nasz Abraham wypełnił nietylko wszystkie przykazania nadane żydom przez Moyżesza, ale -99- nawet naymniéyszy nasz zwyczay religiiny.„ WŁADYSŁAW. Niepoymuię iak można bez pomięszania zmysłów, mieć podobne zdanie. RYCHARD. Trzeba więcéy bydź obeznanym z duchem religii żydów, aby zrozumieć ten ich fanatyzm. Wymagałoby to obszernego objaśnienia w krótkości tylko ci powiem, iż w mniemaniu religiiném żydów, wszystkie ich przykazania i obrzędy, nie gruntuią się na moralności i cnocie ludzkiéy, ale każdy czyn religiiny, ma nieskończenie wielkie skutki w wyższych światach i w samém Bóstwie. Patryarćhowie przezto chociaż nie odebrali rozkazu od Boga -100- aby wypełniali te przykazania i obrzędy, przeniknieniem iednak swoiém Boskich taiemnic, iuż widzieli i poznali potrzebę przykładania się do tych wzniosłych i wielkich działań religiinych. i uskuteczniali takowe, nie czynami fizycznemi, ale świętemi swoiemi myślami. WŁADYSŁAW. Jeszcze dostatecznie tego nierozumiem. RYCHARD. Jest to bardzo obszerna nauka żydowska, nazwana kabała (Tradycya) bez téy nauki, tego zrozumieć niepodobna. WŁADYSŁAW. Czy żydzi nasi posiadaią tę naukę? -101- RYCHARD. Ta nauka zawarta iest w wielu Xięgach, niezrozumiałych nawet dla nayuczeńszych żydów. Znałem tylko dwóch, iuż teraz nieboszczyków żydów, którzy zrozumieli tę naukę i przez całe życie iedynie nią byli zaiętemi. Nie wiem, czy exystuią teraz żydzi, którzyby gruntownie ią znali. Autorowie dzieł kabały, dotąd słyną pomiędzy żydami, iako ludzie święci, i natchnieni od Boga; w ich xięgach panuię ton tajemniczy, okazały, i pełen świętości, starannie ukrywaią osnowę téy nauki przed światem, skróceniem wyrazów, okresów, i allegoryczném wyrażeniem myśli. Ci którzy w różnych wiekach tę naukę posiadali, nabyli takową albo przez nauczenie się ustnie ieden od drugiego, albo iak żydzi twierdzą przez objawienie się im Ęliasza. -102- WŁADYSŁAW. Czy ty przyiacielu rozumiesz te xięgi Kabały ? RYCHARD. Uchoway mnie Boże! Gdybym ie zrozumiał, musiałbym bydź zamkniętym wdomu wariatów. WŁADYSŁAW. Cóż więcéy z nich znasz? RYCHARD. Wiem tylko o czém traktuią. Znam Jch wzniosłego ducha; obszerność i głębokość nauk w nich zawartych. Nie iestem uczony, ale rozumiem ile pilności, zdolności, i władzy umysłu potrzeba, do nabycia nauk, znanych światu, -103- a bez przesady upewnić cię mogę, iż prędzéy możnaby nabyć biegłości we wszystkich naukach iakiegoż uniwersytetu niż w nauce kabały. WŁADYSŁAW. Ty przyiacielu, możesz autorom tych dzieł przypisywać podobną doskonałość? RYCHARD. Przypisuję im doskonałość obłąkanego rozumu, dowcipu, i nadużytéy nayżywszey imaginacyi. Upewniam cię iż ten, który nieczytał tych xiąg, ten niezna iak daleko człowiek swym rozumem i zdolnością zbłądzić może. WŁADYSŁAW. O iakiéy materyi traktuie kabała? -104- RYCHARD. Abym ci przyjacielu, dostateczną dał odpowiedź na to zapytanie, musiałbym sam posiadać tę naukę i ciebie iéy nauczyć. Jest to materya bezdenna, zostaiąca w chaosie bez kształtu i formy; są to myśli zawiłe, obeymuiące wiele mądrości i dziwactw; niemogę iéy inaczéy nazwać, iak mitoligiczną filozofię żydowską, kto ią czyta, iakby oczarowany inny widzi świat. WŁADYSŁAW. A ta nauka zostaie taiemnicą okryta przed światem? RYCHARD. Nieposiadam téy nauki iakiem ci już powiedział; zaręczyć ci iednak mogę 14 -105- iż nasz uczony świat, żadnego prawdziwego wyobrażenia o niéy niema. – Wiem iż w Języku Łacińskim tłómaczone są niektóre texta mnieyszych dzieł kabały, lecz gdy te zupełnie nie są zrozumiałemi dla nikogo, a w ięzyku hebrayskim są ogromne komentarze, i komentarze na komentarze, których iak samego textu, nikt zrozumieć niemoże, chyba biegły w nauce kabały, niedziw, iż to tłómaczenie samego textu, niemoże dać badaczom starożytności naymnieyszego wyobrażenia o téy nauce. WŁADYSŁAW. Jeżeli ta nauka, nawet dla żydów tak iest utaioną i nieznaną, iakiż wpływ może wywierać na ich charakter? RYCHARD. Chociaż tak rzadko kto ią posiada, ie- -106- dnak jak pospolicie bywa, ieden geniusz może mieć wpływ na cały naród. Wszyscy uczeni w Religii żydowskiéy, acz niedokładne, tyle przynaymniéy maią o téy nauce wyobrażenia , ile potrzeba do zaciętości, fanatyzmu, i zabobonności żydów. Każdy żyd wie iż exystuie w xięgach żydowskich skryta mądrość Boska, w któréy zawarte są wszelkie tajemnice zakonu żydowskiego. Naypospolitszy nawet żyd , wduszy sobie myśli. ”Nieznani ia, wpraw- „dzie tych taiemnic, których nikt. ,,bez doskonałéy świątobliwości do- ,,stąpić nie może; alem szczęśliwy, „iestem uczestnikiem tych przyka- ,,zań Bozkich, których działalność tak ,,dziwnie dosięga samego Boga. – Ja ,,to perpendykułem kierującym memi ,,czynami, wszystkiemi światy, nie- „wiem po co ia noszę Cyces, siedzę ,, w kuczce, odziewam się taletem, -107- ,,kładę Tefilin, biorę iabłko rayskie, „iem maces. i. t. p. Ale Bóg i iego świę- „ci wiedzą nieskończenie wielkie sku- ,,tki z wypełnienia przezemnie tych ,,przykazań, którym zaślepieni Goim „dziwią się, i nieznaiąc ich wartości „wzgardzaią niemi. O iakże ci Goim „niemaiący udziału wtym naszym za- „konie, ze wszystkiemi ich marne- ,,mi cnotami i umiejętnościami, godni „są politowania !” Otóż duch fanatyzmu Kabały powszechnie panujący pomiędzy żydam…. otóż zarozumiała pycha, i nadętość, którą każdy prawy żyd żyie i oddycha; zaiste, ten fanatyzm iest iedynym powodem zostawania żydów w swoiéy zaciętości, tak dalece, iż gdyby podobno było przekonać ich, iż nauka kabały iest błędną natenczas wszyscy razem natychmiast zrzekliby się swego żydostwa. -108- WŁADYSŁAW. Czy wszysczy żydzi uznaią prawdziwość nauki kabały? RYCHARD. Naygłównieyszy iey przeciwnik moyżesz Maymoides, który przez zupełne poświęcenie się wszelkim innym naukom, tak żydowskim iak światowym, Wcale nieznaiąc kabały, uważał ią za błędną, żył w Hiszpanii w wieku XIV. Był on większym filozofem niż żydem za życia był od wielu żydów okrzyczanym za heretyka. Jego dzieła obeymuiące wykład ustaw religiinych, które z gruntowną znaiomością systematycznie ułożył, są teraz wpoważaniu u żydów – Jego zaś filozofia i zdanie przeciw kabale są powszechnie za herezyą uznane. -109- WŁADYSŁAW. Powiedz mi przyiacielu, iakie iest wyobrażenie uczonego żyda, nieznaiącego kabały, lecz wykształconego iéy duchem, o Bogu, ludziach, i sobie samym? RYCHARD. Czy możesz przyjacielu wymagać ode mnie wytknięcia błędów ludu, u którego w młodości zostawałem. i nad losem którego ubolewam, chociaż go z nim więcéy nie dzielę. WŁADYSŁAW. Właśnie dla tego iż nad iego losem ubolewasz, niepowinieneś zamilczeć o przesądach będących przyczyną tegoż losu. Czy możemy uleczyć chorego nieznaiąc iego choroby; Wierz mi -110- przyiacielu, znam dobrze twóy sposób myślenia. Ty nienawidzisz błędy, ale nie błądzących. RYCHARD. Gdyby wszyscy ludzie byli dobremi, gdyby z ubolewaniem patrzyli na błądzącęgo człowieka, czemu byśmy mieli taić znany nam błąd iego? Alę niestety! są tacy ludzie, których zowiemy nietolerancyinemi, iakoby ich nienawiść dla innych wyznawców pochodziła z gorliwości dla swego wyznania; w istocie zaś są to nieprzyiaciele ludzi, cieszący się z znalezienia pozoru Religiinéy gorliwości, aby bezkarnie i uśpioném sumieniem mogli wywierać swoią złość nad bliźnim. WŁADYSŁAW. Niezasługuię abyś mnie umieszczał pomiędzy takiemy potworami. -111- RYCHARD. Wybacz przyjacielu, znam szlachetność twéy duszy, ale iesteśmy tu w domu publicznym, byłbym zdraycą gdybym wystawił nieszczęśliwy lud w śród którego się wychowałem na większą ieszcze nienawiść WŁADYSŁAW. Mów ze mną pod zasłoną, i tym samym tonem taiemniczym którym kabaliści okrywaią swą naukę przed światem, może będę mógł przeniknąć te skrytości. RYCHARD. Poydź patrzeć! (Tu chazy) Gdy Oyciec wyrabiał naczynie, i potłukł ie, oddaliła się matka, a poczęło się panowanie przeciwnéy strony; wspierane -112- świętemi iskierkami w skorupach zostaiącemi, potrwa, aż się zbiorą do gabinetu ciała, dusze zrodzone przez Oyca odziane szatą przykazań, wychodzą i wchodzą, aż do pięty Eyzawa. Zostaiące w Egipcie, osłodziły sądy, zabrali iskierki, wąż mądrości ukąsił łanię, i wyszli zniewoli…. czy zrozumiałeś? WŁADYSŁAW. Słyszałem słowa iasnowidzącego, i niewiem co znaczą. RYCHARD. Przewidziałem, ale gdyby te słowa słyszał żyd znawca zarazby zrozumiał, co one znaczą; Dość ci wiedzieć przyiacielu, iż żydzi poczytuią pismo święte starego zakonu za skryty skarb niewyczerpanych taiemnic Boskich; 15 -113- Wkażdym wyrazie xiąg moyżeszowych nawet w kształcie, głosie, i liczbie ich liter, mniemaią, iż zawarte są święte taiemnice, i niewyczerpana mądrość, tak niedościgła dla ludzi, iak Jstnóść Boga. Gdyż Bóg i zakon, iest iedno i to samo – W wyrazach np. (Xię: Moy: 1 Roz: 30. w. 39) „J stało się w owém zagrzaniu złącze- nia, że owce patrzały na pręty i ,, rodziły blachowane i pstre i nakra- „piane (Ekidym, Nekidym, i Brydym)” Taiemnem znaczeniem tych trzech wyrazów, może kabalista bydź zaięty przez całe życie, a wyznać na ostatek, iż to czego doszedł, iest ledwo kropla z morza mądrości, obiętéy w tych wyrazach. WŁADYSŁAW. A w Talmudzie sąż równie zdaniem żydów zawarte taiemnice? -114- RYCHARD. Tak iest. – podług ich twierdzenia oprócz prostego znaczenia myśli, mieści on w sobie święte ieszcze taiemnice, które natchnięci założyciele iego, naumyślnie okrywali zasłoną allegoryi, aby były nieprzystępne dla nikogo, chyba dla niektórych wybranych, którzy świętą swoią przenikliwością, chociaż, zpod zasłony, dochodzić ich i wydobydź będą mogli. Kabaliści przeto za szczególną sobie poczytuią zasługę, wykładać miéysca Talmudu, które naybardziéy zdaią się bydź bez rozsądnego sensu, iakby zawierały, naywzniosleysze myśli kabały. Wykłady te są czasem tak trafne i dowcipnie zastosowane, iż nieiednemu fanatykowi iuż i tak uprzedzonemu, służą za dowód prawdziwości Talmudu i kabały. Z tąd iasno okazu- -115- ie się, iż Talmud nigdy niemoże stracić swoiéy powagi przez wytknięcie iego dziwactw i śmieszności. Przeięci bowiem duchem kabały, dla tego, iż niektóre miéysca Talmudu są dla nich niezrozumiałemi, nie przypisują żadnéy winy Talmudowi, ale sobie, iż nie są godnemi zgłębić iego mądrości. WŁADYSŁAW. Czy byłby iaki pożytek z tego, gdyby Talmud tłómaczony został na ia- kikolwiek ięzyk Europeyski? RYCHARD. Cały Talmud? WŁADYSŁAW. Czemuż nie cały. -116- RYCHARD. Gdybym był żydem odpowiedziałbym naprzód, iż pierwéy Messyasz przyidzie nim cały Talmud będzie tłómaczony, a po przyiściu iego, to tłómaczenie z wielu przyczyn na nic się nie przyda. Powtóre powiedziałbym, iż lubo powierzchowne znaczenie wyrazów allegoryi Talmudu może bydź tłómaczone na inne wyrazy, ale prawdziwy Talmud, to iest, te święte taiemnice które zawarte są wtych allegoryach nieda się nigdy przetłumaczyć na inny ięzyk. Ale w duchu Chrześcianina, wątpię iednak aby tłómaczenie całego Talmudu, mogło bydź uskutecznioném; co gdyby nawet i było, niewidzę pożytku odpowiadaiącego mozolnéy onego pracy. Któż bowiem tak wielką pracą, potrze- -117- buiącą zupełnego poświęcenia się iéy przez całe życie, zaymie się? Z kąd uczony Chrześcianin wzgardzaiący Talmudem, mógłby nabyć dostatecznéy biegłości dla zrozumienia i tłómaczenia onegó (*). Jakiż mógłby on mieć pociąg zaięcia się przez całe życie nauką, która iest mu zawistną, i którą pogardza? WŁADYSŁAW. Wiem, iż żyd poważaiący Talmud iako słowo Boże, pewnoby się nieprzyczynił do podobney pracy; lecz czy niemogłoby takie tłómaczenie bydź -------------------------------------------------------------------- (*) Przy naywiekszych zdolnościach, do nauczenia się dostatecznie Talmudu i niezbędnych do niego komentarzy, trzeba się poświęcić téy nauce przynaymniéy przez lat 10. * -118- uskutecznione, przez uczonego Chrześcianina; któryby nabył biegłości w Talmudzie, iako miłośnik prawdy, starożytności i Teologii, wreście iako gorliwy Chrześcianin, któryby w niedorzeczném zdaniu, zaprzeczaiącém Chrystyanizmu szukał utwierdzenia się w nim? RYCHARD. Uważałbym takiego Chrześcianina podeyimuiącego się tak wielkiéy pracy dla miłości prawdy, za istnego męczenika. Uczyłem się niestety! i ia w moiéy młodości Talmudu. Nie chełpię się, owszem z zawstydzeniem wyznaię, iż byłem w nim biegłym. Umiałem iak naypierwsi uczeni, zanurzyć się w głębi Talmudu, i roztrzygnąć przewrotnym i przedziwnym dowcipem iemu właściwym, nayzawilsze -119- materye i dysputy iego, ale przyznam się, iż teraz dla uzyskania nawet nieba, prędzéybym uczynił ofiarę z życia, niźli zaiąć się ieszcze raz rozmyślaniem nad nim przez całe życie. Oto nawet mówić o nim niemogę bez wstrętu. — WŁADYSŁAW. A gdyby był ktoś, ktoryby chciał z siebie taką ofiarę uczynić, co byś na to powiedział ? RYCHARD. Powiedziałbym, żałuię człowieka uczonego i miłośnika prawdy który swóy drogi czas marnuie nad tłómaczeniem całego Talmudu. -120- WŁADYSŁAW Czyby to było bez pożytku? RYCHARD. Byłoby bardzo pożytecznie, tłómaczyć w jakim żyiącym języku, niektóre wyiątki z Talmudu, tyczące się moralności, ducha religijnego powieści, dzieiów, allegoryi, i ustaw maiących, styczność z społeczeństwem, tak mądrych i dobrych, iako też szkodliwych i śmiesznych. Chociaż bowiem iak iuż powiedziałem, wytknięcie błędów Tąlmuda, niezmniéyszyłoby iego powagi, wziętości, i wysokiego żydów o nim mniemania; Posłużyłoby to iednak Rządowi Chrześciańskiemu do 16 -121- poznawania w małey־' części ( ) religii- nego ducha żydów. Lecz przetłóma- czeniem całego Talmudu (przypusz- czai.p iż to możebydź uskutecznio,• nem ) i ten cel dopiętym nie będzie; Któż bowiem czytać będzie tłómacze- nie'całego Talmudu, i potrzebnych do *iego zrozumienia obiaśnień, Talmudu, który nie tylko, wspomnione materye obeymuie w sobie, ale wszelkie kodexa ułożone bez porządku, wieczne dysputy, krętarstwa, dziwactwa, dowcipy, wnioski, nieznane w innéy Literaturze? Gdzie znaydziemy tylu męczeników, z podobnych tłómaczowi, którzy by dla poznania żydów, chcieli sobie zadać -------------------------------------------------------------------- (*)Kto twierdzi, iż przez tłómaczenie całego nawet Talmudu świat pozna ducha religiinego żydów, daie nieomylny dowód, iż sam go ieszcze nie zna. – -122- tyle pracy, ile potrzeba by było do czytania tegoż tłómaczenia, przeięcia się duchem Talmudu, i stania się tak strasznie uczeni, iak sami Rabini? Nie, łaskawy przyjacielu, z przetłómaczenia całego Talmudu, części nawet niewidzę pożytku. WŁADYSŁAW. Zdaniem więc twoiem, pożyteczniéy byłoby, przełożyć niektóre wyiątki z Talmudu. RYCHARD. Przy tłómaczeniu wyiątków z Talmudu należałoby dla nader wielkiego pożytku, pomyśleć także o ułożeniu w iednym ięzyku Europeyskim, dzieła, obeymuiącego systemat kabały żydowskiéy. Lubo bowiem sama ta nauka mistyczna, tak przez swoią obszer- -123- ność i zawiłość, iako też przez związek swóy, z Językiem hebrayskim, który, że tak powiem, iest iéy żywiołem, niedałaby się przenieść do innego języka. Jednak ludzie biegli w czytaniu xiąg, w których ona iest obięta, mogliby długoletnią pracą, w innym iakim ięzyku, przynaymniéy, zebrać iéy zasady o Bóstwie, o stworzeniu świata, o człowieku, o związku Boga z żydami, o wpływie ich, czynów na Bóstwo, o istnieniu czystości i nieczystości, o rozlicznych Imionach Boga, o duszach, aniołach, o światach, o połączeniu się dwóch płci w Bóstwie, o przedmiotach Jego, o mądrości wiedzy i sile, o świetle, o obrazie człowieka na podobieństwo Boga, o zastosowaniu wszelkich taiemnic do słów i liter pisma świętego; Okazać źródło kabały, i podstawy na których się opiera; Okazać iéy mądrość, nadzwyczayną trafność i zgo- -124- dność, które zdaią się przemawiać za nią, obok przesądów, dziwactw, i niedorzeczności, świadczących o błędności iéy zasad; Zgoła, dać bezstronnemu i oświeconemu duchem naszego czasu czytelnikowi, dostateczne o kabale wyobrażenie, i sposobność osądzenie o niéy przy świetle rozsądku, czy ona iest prawdziwą lub zmyśloną. Dzieło takie byłoby w Literaturze świata, nowem zjawiskiem, zbogaciłoby nauki nowym przedmiotem dotąd między niemi nieznanym. Uważaiąc bowiem kabałę, iako naukę błędną, zawsze iednak zasługuie na uwagę uczonych, z powodu nadzwyczaynéy władzy umysłu ludzkiego, okazuiącéy się w téy filozoficznéy i głębokiéy Mitologii żydowskiéy, która przez swoie wielkie obrazy i wzniosłe myśli, o tyle wyższą iest nad mitologią grecką, o ile iéy ognisko poznanie prawdziwego Boga obiawionéy -125- Religii, wyższem iest nad dziecinnym poznaniu Poganów. – Szczególne zaś światło weszłoby tém dziełem na ciemnym horyzoncie żydów. Przez nie odkryłaby się światu, ta wielka taiemnica ich Religii i niewidzialnéy mocy iéy trwałości, nie tylko Chrześcianie poznaliby żydów, ale żydzi sami, którzy dotąd samych siebie nieznaią, mieliby po raz pierwszy zwierciadło do przeyrzenia się, i poznania swego religiinego charakteru. WŁADYSŁAW. Jaki skutek sądzisz, wynikłby ztego nowego światła. RYCHARD Skutek, nader zbawienny, przez -126- każdego przyjaciela ludzi, i kochającego prawdę, naygoręciéy upragniony; Ustałaby zacięta woyna między Religią Chrześciańską, i żydowską. Jedna z nich, niezawodnie musiałaby się podać drugiéy i uznać iéy prawdy; albo żydzi ustąpiliby Chrześcianom, albo…… WŁADYSŁAW. Czy wątpisz? — RYCHARD. Wiara, niezostawia prawowiernym chrześcianom żadnéy wątpliwości, — Kto szuka prawdy, nie powinien się obawiać iéy znalezienia. — Obłudni tylko unikaią iéy, iak nietoperze słońca. -127- WŁADYSŁAW. Poymuię, wielbię nadzieie twoie. RYCHARD. Nietylko dla żydów, byłoby to zbawiennym skutkiem, ale nadto i dla wszystkich narodów ziemi. WŁADYSŁAW. Masz żywą Jmaginacyę, piękne i zachwycaiące, przedstawia ona tobie widoki. RYCHARD. Nieznamy dróg opatrzności, co ieszcze nie iest, moźe się stać, a z małych -128- przyczyn, wynikaią czasem wielkie, skutki. Wierz mi przyiacielu, wszelkie spory w zdaniach Religiinych, pochodzą jedynie z różności mowy ludzkiéy, i z wzaiemnego złe zrozumienia się, chociaż w iednym ięzyku. Mowa iest źródłem wyobrażenia człowieka; z różności mów, wynika różność zdań Religiinych. Prawdziwa i mądrą iest powieść w piśmie świętém; iż ludzie maiąc iedną mowę, chcieli przez połączenie się wybudować wysoką wieżę, któréy wierzch dosiągłby nieba. Lecz Bóg spoyrzawszy, iż mogliby dostąpić swego zamiaru przez iedność ich mowy, tak ią pomieszał, aż iedni niezrozumieli drugich. Tę wieżę budowali ludzie w złym zamiarze, lecz, gdyby chcieli budować podobną wieżę w dobrym celu, pewnoby Bóg pobłogosławił ich przedsięwzięcie, przywróceniem im iedność mowy, i wza- 17 -129- iemne zrozumienie się…. Uiściłoby się Proroctwo Zacharyasza, mówiącego (Roz: 3. Wier: 9.) ”Natenczas przy- „wrócę narodom mowę czystą, któ- „rąby wzywali wszyscy Jmienia Pań- „skiego, a służyliby Mu iednomyśl- „nie” — WŁADYSŁAW. Z całego serca życzę uiszczenia się tegoż proroctwa, ieszcze za naszych czasów. Lecz kto nam ułoży podobne dzieło, mogące się przyczynić do prawdziwego oświecenia żydów i wszystkich niewiernych? RYCHARD. Gdyby wspaniałomyślny świat Chrześciański chciał, co mówię? pewno niezbywa mu na dobréy chęci, gdyby tak iak my był przekonanym o pomyślnym -130- skutku tegoż dzieła, niezawodnie znalazłby środki, uskutecznienia onego. WŁADYSŁAW. Masz słuszność, ia sam przedstawię łaskawemu Rządowi naszemu, który z wielką ludzkością zaymuie się sprawami żydów, tę całą okoliczność. Jestem tu w sprawie oyczyzny, iestem Posłem na następujący Seym, będę mówił względem żydów, w duchu twoich światłych myśli i zdań, starać się będę, aby naywspanialszy Monarcha, OYCIEC, I KRÓL NASZ, wielką swoią mądrością, raczył weyrzec łaskawie w przedmiot, tak wielkiéy wagi, tyczący się tak nieszczęsnego od wieków ludu żydowskiego, iako też pożytku całego Chrześciiaństwa. Pewny iestem, iż wysoki iego sąd, będzie, równie sprawiedliwym iak mądrym. -131- RYCHARD. Mądry. Salamon powiedział (Przy: roz: 16. wer: 10.)” Nadzwyczayny „rozsądek na ustach Królewskich, „w sądzie nie iest mylnym” — Jest to prawda, potwierdzaiąca się codzień przez mądre urządzenia nayłaskawszego Monarchy, szczęśliwie nam panuiącego MIKOŁAIA I. CESARZA WSZECH ROSSYI, I KRÓLA POLSKIEGO. Lecz przy nieomylności sądu Królewskiego, trzeba także, aby rzeczy poddane Jego sądowi, nie były mylnemi. WŁADYSŁAW. Spuść się na mnie. Dobrze iuż poymuię iaka może bydź prawdziwa reforma żydów, — Lecz w oczekiwaniu -132- iéy, iak mamy względem nich sprawiedliwie sobie postępować? Jakich praw i opieki, ma im Rząd udzielić? RYCHARD. Rządowi Chrześciańskiemu, nie przystoi czynić różnicy, między ludźmi, z przyczyny różności ich wiary, tyczącéy się nieba, a nie ziemi. Żydzi powinni używać, wszelkich praw człowieka. WŁADYSŁAW. Czy przez to rozumiesz , iż należy im nadać wszelkie prawa obywatelskie? RYCHARD. Bynaymniéy, to byłoby więcey niż prawo człowieka. Każdy obywatel kra- -133- iu, tyle tylko może się domagać korzyści i dobrodziéystwa od społeczności, ile z swéy strony iéy udziela, i żaden członek towarzystwa, nieużywa innych praw, iak tych, których on użycza, innym członkom swego towarzystwa. Sama religia nie stanowi różnicy co do praw obywatelskich, ale iéy stosónki w społeczném życiu, powinny bydź mierzone i ważone. Sprawiedliwy Rząd, w swoich działaniach, maiąc porządek i dobro ogólne na oku, postępuiąc w swoiéy szczodrości i ludzkości, na wzór dobroczynnéy natury która bezwzględnie dla części, utrzymuie mądremi prawidłami, odwieczną całość; niemoże żydom, ani odmówić, ani nadać wszelkich praw, bez ścisłego, na szali rozsądku i sprawiedliwości ważenia onych. -134- WŁADYSŁAW. Ze wszystkich dzieł tak u nas w ięzyku polskim, iako tez winnych ięzykach Europeyskich, w materyi tyczącéj się żydów wydanych, czytelnik, nic pęwnego dowiedzieć się niemoże. Niektórzy autorowie wystawili Talmud, iakby zbiór samych gorszących i szkodliwych zasad. Niektórzy zaś, zupełnie przeciwnie udowodnić chcieli, iż Talmud zawiera same tylko maxymy moralne; którzy z tych maią słuszność i komu wierzyć mamy? RYCHARD. Jak iedni, tak drudzy, albo sami w téy mierze nieznali prawdy, albo znaiąc ią, przez stronnicze uprzedzenie niechcieli, aby drudzy o niéy wiedzieli. -135- Talmud, iest obszerne dzieło w którém równie wiele dobrych i roztropnych, jako też szkodliwych i zabobonnych zasad znayduie się. Dziwić się przeto nietrzeba, iż każdy znalazł w nim to, czego szukał, że iedni cytowali z niego miéysca tchnące fanatyzmem i zaciętością, a drudzy wskazali, mieysca oddychaiące moralnością i cnotą. W ogóle zaś każdy znaiący religię żydowską, zaprzeczyć tego niemoże, iż obowiązki żyda, postępującego podług iéy przepisów, nigdy zgodzić się niedaią, z obowiązkami społecznego człowieka, i że żyd mieszkający w kraiu innych wyznawców, niemoże bydź dobrym obywatelem. WŁADYSŁAW. Niepoymuię iak w ustawach reli- -136- giinych mogą bvdź, takie przesądy, które się sprzeciwiaią porządkowi i ludzkości? – RYCHARD. Ja bynaymniéy się temu niedziwię; Stary ten zakon, składa się nietylko z obrzędów religiinych, ale z ustaw cywilnych, Woiennych i Policyinych; Słowrem we wszystkich czynnościach, znayduie żyd przepis religii, iak ma się sprawować, i w każdym kroku natrafi on na iéy rozkaz, lub zakaz, co powinien czynić, lub czego ma się wystrzegać. Ustawy iéy względem innych ludów, zważaiąc na ducha owego czasu, barbarzyńskiego i okrutnego, wcale nie są godne nagany. Surowe obchodzenie się żydów, z otaczaiącémi ich nieprzyiaciółmi pogańskiemi, nietylko może 18 -137- bydź usprawiedliwioném prawem odwetu, ale owszem przenosząc się w myśli do owych wieków krwawych i Ludożerskich, ieszczę spostrzedz się daie, w zakonie żydów, wiele rysów ludzkości. Lecz gdy Religia Chrześciańska, to słonce świata moralnego, zaczęło Boskiém swoiém światłem przyświecać narodom, w ciemnościach zostaiącym; gdy skruszaiąc zakamieniałość serc ludów, osłodziło swoiem ogniem ich obyczaie, aż doyrzały do czuć łagodnych i sprawiedliwych, — teraz mówię, zważaiąc na żydów na krók nieposuniętych i ze swoią dawną religią, swoie zastarzałą nienawiść i surowość dla innych wyznawców zachowuiących, obok sprawiedliwości ludów Chrześciańskich, okazuią się bydź bardzo dziwacznemi, i do społeczeństwa tych ludów niestosownemi. -138- WŁADYSŁAW. Łaskawy przyiacielu, pozwól sobie uczynić iedno zapytanie, na które proszę mi odpowiedzieć po cichu, dotąd mam wątpliwość, o którey bez zgrozy pomyśleć niemogę, iedynie tobie wierzyć będę. RYCHARD. Zgaduię, ia także z grozą myślę o tem zapytaniu, i nie po cichu, ale przed całym światem, iestem gotów na nie odpowiedzieć. WŁADYSŁAW. Mogę iuż sobie wystawić twoią odpowiedź, gdyż inaczéy przez swoią delikatność, niepotwierdziłbyś publicznie tego oskarżenia. -139- RYCHARD. Czemuż nie publicznie? Sam byłbym, zbrodniarzem, gdyby znaiąc taką zbrodnię o niéy zamilczał. WŁADYSŁAW. To więc oskarżenie iest fałszywém, jakoby żydzi, przez iakiś okrutny przesąd, potrzebowali krwi dziecięcia Chrześciańskiego do macy. FLORYAN. Jest to okrutna potwarz, o któréy gdy pomyślę i zważam, ile ten nieszczęśliwy lud już przez nią niewinnie cierpiał, zazdroszczę mu zasługi iaką ma u Boga, i pocieszaiącego iego przekonania, iż przynaymniéy tą zbrodnią -140- iest niewinnie oczernionym i przęśladowanym. W duchu zaś prawdziwego Chrześcianina, więcéy dla godności naszéy, niźli dla żydów, z duszy pragnę, abyśmy się nigdy więcéy niesplamili, prześladowaniem żydów za zbrodnię która u nich mieysca nigdy nie miała. WŁADYSŁAW. Ufam twoiéy uczciwości, lecz, czy ten, co czego niewidział, może świadczyć i zaprzeczyć, iż to niebyło, czego on niewidział? wierzę tobie, iż nigdy niesłyszałeś o téy zbrodhi, nieczytałeś w xięgach żadney o niéy wzmianki, ale może znayduią się pomiędzy żydami fanatycy, maiący skrycie za powinność użyć krwi Chrześciańskiey do macy. -141- RYCHARD. W xięgach żydowskich, w których bez ogródek zawarte są wszelkie inne przesądy, żadnéy wzmianki o niéy niema. Wychowałem się wśród nayzabobonniéyszych żydów, nigdy niesłyszałem o téy zbrodni; owszem w dzieciństwie słyszałem ich użalenia się i utyskiwania, iż tak niewinnie dla niéy są prześladowani; pocieszając się tém, iż, iako lud wybrany od Boga, powinien znosić cierpliwie swoią niedolę aż do pewnego czasu. Użycie wszelkiéy krwi, pod karą śmierci zesłanéy od Boga, iest żydom zakazane, a chociaż dla wypełnienia iednego przykazania, może czasem żyd przestąpić inny zakaz: iak np. Może obrzezać dziecko w szabas, pomimo iż przez to zgwałci się szabas pracą. Wszelkie iednak przy- -142- kazania, jakiem iuż wspomniał, oprócz trzech, nie są obowiązuiącemi żyda, kiedy zachodzi niebezpieczeństwo życia; przypuszczaiąc zatém, iż mógłby bydź iaki fanatyk, któryby poczytywał tę zbrodnię za powinność iakby przykazanie Boskie, iednak nienaraziłby siebie i współ wyznawców swoich na mękę i prześladowanie. WŁADYSŁAW. Ty przyiacielu., wystawiasz sobie w myśli uczonego żyda, lecz niemożesz wiedzieć iak zabobonny prostak myśleć może. RYCHARD Nie, Znam dobrze ducha fanatyzmu żydów, a słowem uczciwości ci ręczę, iż nayzabobonnieyszy prostak, nigdy nie -143- zabił dziecięcia chrześciańskiego dla obrzędu religiinego. WŁADYSŁAW. Tak bardzo, iak poważani ciebie, tak niemogę się skłonić da przypuszczenia, aby to twierdzenie tak upowszechnione we wszystkich krajach było fałszywém. Strzeż się przyjacielu wyiawić swoie twierdzenie, bo byś przez to ludziom dopadł w złe posądzenie. RYCHARD. Niebyłbym godzien uczestnictwa Chrześcianina, gdybym się tém dał odstraszyć, i z obawy złego posądzenia mnie, niezdał świadectwa prawdzie. Gdy przyjąłem wiarę świętą, uczyniłem ofiarę z opinii niewiernych, któ- -144- rych szacunek utraciłem; i tą samą miłością ku prawdzie, i godności wiary naszéy, narażam się na posądzenie mnie prawych wyznawców. Upewniam cię przeto przyjacielu, iż iak pragnę żyć, i umrzeć w świętéy wierze naszéy, tak zupełnie iestem przekonanym, że żaden żyd niepotrzebował krwi Chrześciańskiéy na święta wielka-nocne. WŁADYSŁAW. Czy fanatyzm, niemoże doprowadzić do zabóystwa, a tém bardziéy fanatyzm żydowski? RYCHARD. Że fanatyzm żydów, mógł bydź przyczyną zabóystwa, bynaymniéy niezaprzeczam; mogli bydź między niemi zbrodniarze którzy w zabobonném 19 -145- mniemaniu, iż krew ludzka, lub członki zabitego, mogą im ułatwić złodzieystwo, i t. p. ochraniając żydów współ wyznawców , spokoyném sumieniem przez fanatyzm przytłumioném, wykonali zabóystwa, na dzieciach Chrześciańskich; nigdy zaś niezabiiali dla religiinego obrzędu. WŁADYSŁAW. Jaka iest w tem różnica? dosyć iż zabiiali. RYCHARD. Niema żadnéy różnicy, chyba ta iż ci byli złodziejami i zabóycami dla swoich widoków, kradli i zabiiali przez cały rok, ale niekoniecznie na wielka-noc z zabobonnéy gorliwości religiinéy. -146- WŁADYSŁAW. Czyż błędna gorliwość religiina żydów niemoże równie bydź pobudką do zabóystwa, bez innych widoków zbrodniczych? RYCHARD. Niewiem, czy to przez tchórzostwo, czy przez wrodzony wstręt, pomimo wszelkich przesądów żydowskich, bardzo rzadko który z nich dopuści się zabóystwa, bez zbrodniczéy namiętności; maią oni w ogóle gorsze zdania niż czyny, i przy ich przepisach, dosyć cnotliwemi są w swoiém postępowaniu; WŁADYSŁAW. Chociaż mnie przekonałeś, dziwię -147- się iednak zkąd to oskarzenie żydów, iż potrzebuią krwi na wielka-noc wzięło swóy początek. RYCHARD. Nic pewnego wtém wiedzieć niemogę domyślam się tylko, iż ten błąd wynikł z przesądów żydowskich. — WŁADYSŁAW. Ciekawy iestem, iaki iest twóy domysł. RYCHARD. Żydzi oczekuiąc swoiéy wielkości, nie sposobem naturalnym, lecz nadzwyczaynemi wypadkami, podobnemi tym które zaszły w Egipcie maią szczegół- -148- nie tę noc wielka-nocną, za porę roku wyznaczoną do swego oswobodzenia i przyiścia messyasza. Wśród nawet obrzędów domowych téy nocy, otwieraią drzwi dla przyięcia Eliasza, zwiastuiącego zbawienie. Wiadomo zaś, iż ostatnia plaga Egipcyan, była nagłą śmierć wszystkich ich pierworodnych synów, i że Moyżesz rozkazałbył żydom, aby krwią ofiary pascha, namazali podwoie swoich mieszkań, aby bóstwo przechodząc o północy przez Egipt, mogło rozróżnić domy Jzraelskie od Egipcyjańskich, bydź więc może iż żyd iakowy fanatyk, spodziewając się niezawodnie przyiścia Messyasza kiedyś w święto Wielkiéy-nocy, namazał krwią Jndyka, (na te święta zwykle zarżniętego) podwoie swego mięszkania, aby Bóstwo spostrzegło iż w tym domu mieszka żyd a nie Chrześcianin. Takie -149- zdarzenie mogło dać powód do rczszerzenia się mniemania, iż żydzi potrzebuią krwi na Wielka-noc. Więcéy jeszcze iest podobną do prawdy następuiąca okoliczność. Między dziwacznemi obrzędami téy nocy, iest i to, iż każdy żyd, nayuboższy nawet, co żyie z iałmużny, przy macy i gorzkich roślinach, musi mieć téy nocy cztery kielichy czerwonego wina, na pamiątkę pierwszéy plagi Egipskiéy, która była, zmienienie się wody wszystkich rzek i studzien, w krew. — Różne są obrzędy z temi czterema kielichami. Biorąc drugi kielich z winem w rękę, zaczyna gospodarz domu opowiadać w ięzyku hebrayskim historyą wyiścia żydów z niewoli Egipskiéy, gdy wyliczy 10: plag przez które Egipcyanie byli zmuszeni wypuścić Jzraelitów, postawi kielich, i za każdym wymienieniem plagi, umoczy mały palec w -150- winie, wylawszy go, co z niego ściecze wpuści w stare naczynie, aby nikt nieużywał tych 10. kropel, i nie deptał ich; w zabobonném przekonaniu, iż użycie tych kropel, któremi się wyliczyło 10 plag, byłoby szkodliwsze, niż użycie naymocniéyszéy trucizny. Mógł więc kiedyś przypadkiem chrześcian, bydź obecnym tym dziwacznym obrzędom i słyszeć iak żyd umaczawszy palec w czerwonym winie, wymawiał nabożnie się skrzywiwszy ”dam! co znaczy krew, widząc zaś potem szczególne staranie w zachowaniu tych 10. kropel czerwonego wina, których żyd może chciał użyć iak mniemał, do czego złego; spektator zdziwiony, wnioskował bardzo naturalnie, iż żyd miał wtem ukrytą zbrodnię; któréy hasło iest DAM! -151- WŁADYSŁAW. Wszystko to kiedyś mogło się zdarzyć, niczemu się więcéy niedziwię, zwykle błędy, pociągaią za sobą inne błędy. (po chwili milczenia) Powiedź mi przyiacielu, czy ustawy żydowskie tyczące się innych ludów, są równe dla wszystkich wyznawców bez różnicy? RYCHARD. Wszyscy ludzie, nazwane są (Bennoach) Synowie Noego. WŁADYSŁAW. Jakie są ustawy względem synów Noego, czy są oni uważani iako ludzie? -152- RYCHARD. Jeżeli nie są bałwochwalcami, i rządzą się sprawiedliwie, nie są tyle wzgardzeni iak bałwochwalcy. WŁADYSŁAW. Ale czy są ludźmi? RYCHARD. Jak małoletni ludzie, gdyż każdy akt który do swoiéy ważności potrzebuie koniecznie aby był czyniony przez człowieka, nie iest prawomocnym ieżeli czyniony był przeż nie żyda. WŁADYSŁAW. A iakie są ustawy przeciw bałwochwalcom czy ich trzęba koniecznie gnębić? 20 -153- RYCHARD. Ustawy żydowskie zakazuią męczyć żyiących zwierząt. WŁADYSŁAW. Bez potrzeby? A kiedy trzeba to można zarznąć baranka, kiedy się daie, a tém bardziéy strzydz iego wełnę. RYCHARD. Nieinaczéy. WŁADYSŁAW. To okropnie! A my Chrześcianie za co jesteśmy uważani? -154- WŁADYSŁAW. Dopiero weszła zorza Chrystyanizinu kiedy te ustawy ułożone zostały. RYCHARD. A późniéjsi uczeni żydowscy iak nas uważali? WŁADYSŁAW. Sprzeczne, i niezgodne w téy mierze znayduią się w ich xięgach zdania. RYCHARD. Które zdanie iest teraz powszechne w duchu żydów? RYCHARD. Duch żydów zostaie w ciemności. -155- WŁADYSŁAW. Czyby niemożna przynaymniéy tyle go oświęcić, aby nas uważał iak małoletnich ludzi? Taką reformą, żydzi bynaymniéy niewykroczyliby przeciw swoiéy Religii. Zniesionym tylko został by przesąd, aby ich ustawy niebyły więcéy tyle szkodliwemi, ile są teraz. RYCHARD. Owszem, możnaby bardzo łatwo to uskutecznić. WŁADYSŁAW. Jakim sposobem? RYCHARD. Przez zgromadzenie wszystkich Ra- -156- binów, żeby publicznie i wyraźnie swoie zdanie w téy mierze oświadczyli. WŁADYSŁAW. Z kąd możemy bydź pewnemi, że ich oświadczenie nie będzie obłudém? RYCHARD. Jest ieden sposób pewny i nieomylny na przekonanie się, o rzetelności ich oświadczenia. (Tu cicho mówił daley z Władysławem.) WŁADYSŁAW. Toby był nayskutecznieyszy środek, wiedziałby Rząd z kim ma do czynienia — Lecz czyby to niebyło z uymą powagi świętéy Religii naszéy, wymagać od żydów podobnego oświadczenia ? — -157- RYCHARD. Owszem, wynikłoby z tąd niezawodnie zbawienie milionów ludzi! — Oby Chrześcianie dostatecznie mogli się o tém przekonać!!! KONIEC